poniedziałek, 2 lutego 2015

6. His­to­ria rzad­ko ma coś wspólne­go z elegancją.

Gdy jechała w stronę lasu zobaczyła za sobą czarny samochód. Zignorowała ten fakt i włączyła muzykę. Samochód za nią był coraz bliżej. Abi lekko zdziwiła się i przyśpieszyła. Kierowca drugiego samochodu zrobił to samo. Próbowała wypatrzeć w lusterku kto siedzi za kierownicą jednak nic nie widziała. Jechała dalej, gdy dostrzegła, że czarny samochód zrównał się z nią. Za kierownicą siedziała postać w masce. Spojrzała się na dziewczynę. Przerażona Abigalle przyśpieszyła. Wyciągnęła telefon z torebki i wybrała numer do Toniego.
- Tony, musisz szybko wyjść na drogę, jedzie za mną maska. - Tony rozłączył się i pobiegł w stronę drogi. Gdy tylko Abi zobaczyła samochody, a koło nich chłopaka zaparkowała, wysiadła i przytuliła się do niego. Chłopak odwzajemnił gest i spojrzał na drogę.
- Abi jesteś pewna, że ktoś za tobą jechał. - Abigalle spojrzała na niego zdziwona.
- Tylko nie mów, że samochodu też... - Przerwała gdy spojrzała na drogę. - nie widzisz. - Dokończyła szeptem. - To są jakieś żarty. - Odwróciła się do niego. - Jestem pewna, że była koło mnie w samochodzie. Naprawdę ją widziałam.
- Abi... - Nie dokończył, bo dziewczyna nadal mówiła się słuchając go.
- Przysięgam, że nie zmyślam. Była koło mnie w samochodzie.
- Abi.
- Patrzyła na mnie... - Chłopak złapał ją za ramiona i potrząsnął.
- Abigalle! - Spojrzała na niego. - Wierzę ci. Chodź do reszty. - Pokiwała głową i skierowała się za chłopakiem.
- No nareszcie gołąbeczki. - Krzyknęła radośnie Patricia.
- Patricio skończ. - Spojrzała na nią zła Judy.Trixi uniosła ręce w geście obronnym.
- Po co nas tu zebrałeś Tony? - Spytała zaniepokojona Olivia. Tony spojrzał na Abi po czym chciał coś powiedzieć, ale mu przerwała.
- Była u mnie wczoraj w nocy postać w masce. - Dziewczyny spojrzały na siebie przerażone. Ness spojrzała ze smutkiem na Abigalle. Uświadomiła sobie, że to był ważny telefon i żałowała, że zrobiła o to awanturę Toniemu. - Nie widziałam jej osobiście, ale zostawiła mi wiadomość na lustrze.
- Jaką? - Zapytała wciąż smutna Ness.
- Gra rozpoczęta.
- O co chodzi. - Spytała Judy wyraźnie zamyślona.
- Nie mam pojęcia, ale żadna z nas nie jest bezpieczna. Musimy trzymać się razem. Czy każda idzie z kimś na bal? - Pytając spojrzała się na Vanesse.
- Idę z nowym uczniem. Zackiem.
- Ja z Victorem razem z Patricią i Charliem. - Wtrąciła Judy.
- Ja i Celin z braćmi Vilain. - Abi spojrzała na Toniego.
- A ty?
- Błagam nie mów, że zabierasz na tę zabawę Johnego! - Powiedziała załamana Celin.
- Sam wyskoczył z taką propozycją, to się zgodziłem.
- Popełniłeś duży błąd. - Spojrzała na niego morderczym wzrokiem.
- Ok, czyli każdy z kimś idzie. - Dziewczyny zaczęły wstawać i rozchodzić się. - Ness możemy porozmawiać? - Vanessa pokiwała głową i podeszła do dziewczyny. - Nie wiem co o mnie myślisz, ale to z Tonym to nie tak jak myślisz. Przepraszam nie wiedziałam do kogo mam zadzwonić. Zrozum, że wam jest łatwiej. Znacie się wszystkie od małego, macie przyjaciół jak Tony czy Charlie. Ja jestem tu sama. Nigdy nie chciałam wejść pomiędzy was.
- Abigalle nie przepraszaj. To ja powinnam cię przeprosić. To z Tonym to nie twoja wina. Chwila przerwy dobrze nam zrobi. - Dziewczyny przytuliły się i wyszły razem z lasu. Abi gdy dojechała do domu weszła na górę i wyciągnęła swoją księgę czarów. Zaczęła czytać i ćwiczyć zaklęcia. Stanęła naprzeciwko szafki.
- Aperi. - Nagle koło niej na ścianie pojawił się świecący kwadrat po czym pojawiły się małe drzwiczki. Abigalle zdziwiła się i otworzyła je. W środku był list adresowany do niej.
Otworzyła kopertę i usiadła na łóżku wyciągając z niej kartkę.
„Kochana Abigalle jeżeli to czytasz to znaczy, że odkryłaś prawdę o sobie. Jesteś czarodziejką. Miejsce w którym się znajdujesz jest twoim rodzinnym miastem. Ja wraz z twoim tatą mieszkaliśmy tutaj. Dopóki nie dowiedzieliśmy się, że zagraża ci niebezpieczeństwo. Uważaj komu ufasz. Tak bardzo chciała bym ci to przekazać osobiście, niestety Venice lacrimam* nie dała mi tej szansy. Nie ufaj Marcie ani Bradowi. Nie są ludźmi za którymi się podają. Kocham cię twoja mama Emily.” Abigalle odłożyła kartkę z łzami w oczach. Wzięła kopertę i spojrzała do środka. Wyciągnęła z niej małą karteczkę z datą 5.06.2000. Odwróciła ją i zobaczyła swoje zdjęcie. Trzymał ją na rękach młody, uśmiechnięty mężczyzna, a koło nich przytulona radosna kobieta o identycznych rysach twarzy jak jej. Abi uśmiechnęła się, a łzy poleciały jej po policzku. Wzięła telefon i jedyną osobą jaka przyszła jej na myśl była Vanessa. Napisała do niej sms. Po 5 minutach ktoś wszedł. Abigalle zeszła na dół, wycierając łzy.
- O mamo to ty. - Uśmiechnęła się sztucznie.
- Co taka zdziwiona, spodziewałaś się kogoś? - Uśmiechnęła się do niej.
- Tak, przychodzi do mnie Vanessa, będziemy razem odrabiać lekcję.
- Dobrze. - Chciała pocałować córkę w głowę jednak ta się odsunęła. Spojrzała zdziwiona na Abigalle. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się i pobiegła na górę. Schowała list i zdjęcie do koperty i ukryła pod poduszką do przybycia Ness. Zadzwonił dzwonek do drzwi po czym Vanessie otworzyła mama Abi.
- Dzień dobry pani Omnis.
- Dzień dobry. Abigalle jest na górze. - Uśmiechnęła się do niej, a dziewczyna poszła do pokoju Abi.
- Przepraszam, że cię tu ściągnęłam, ale nie wiedziałam komu mogę to pokazać. - Rozejrzała się nie pewnie po pokoju.
- Możemy rzucić zaklęcie uciszające jak chcesz. - Abigalle pokiwała głową. Ness wyciągnęła przed siebie ręce i szepnęła. - Silentium. - Usiadła koło Abi na łóżku. - Co się stało? - Dziewczyna wyciągnęła kopertę spod poduszki.
- Ćwiczyłam zaklęcie otwierania. Gdy je wypowiedziałam pojawiły się drzwiczki w ścianie. Otworzyłam je i wyciągnęłam kopertę. - Podała jej list. Ness przeczytała go szybko i spojrzała na Abi.
- Skąd wiesz, że to nie podstęp od maski?
- Bo w kopercie było jeszcze to. - Podała jej zdjęcie. Vanesse zamurowało. Nie wiedziała co powiedzieć. - Musimy się dowiedzieć kim jest Venice lacrimam, co zrobił z moimi rodzicami i kim jest Marcie. - Ness zgodnie pokiwała głową.
- A na razie musimy ukryć to w bezpiecznym miejscu. - Abigale wzięła kopertę i schowała z powrotem do otworu w ścianie. Spojrzała na Vanesse.
- Jak mam to zamknąć? - Ness wstała i stanęła naprzeciwko Abigale. Wyciągnęła przed nią ręce.
- Złap mnie za ręce. - Abi posłusznie wykonała polecenie. - Powtarzaj za mną. - Kiwnęła głową na znak, że jest gotowa. - Secretum
- Secretum
- Possimus
- Possimus
- Nostrum – Drzwiczki w ścianie rozbłysły, a po chwili zniknęły.
- Otworzyć to będzie mogła tylko jedna z nas. - Abi uśmiechnęła się do niej. 


*****************************************


- Trixi wiesz już za kogo przebieracie się z Tonym? - Zapytała Judy przeglądając stroje w sklepie z kostiumami.
- Charlie wymyślił, że stworzymy nierealną parę więc będę Anny Winehouse, a on Michaelem Jacksonem. A ty i Victor?
- Ustaliliśmy, że osobno wybieramy sobie stroję. - Judy unikała spojrzenia przyjaciółki.
- Ile jeszcze będziesz się z nim męczyć? - Trixi złapała ją za rękę i odwróciła w swoją stronę.
- On naprawdę się stara.
- Ale ty tego nie odwzajemniasz, więc po co masz się męczyć. - Patricia spojrzała na nią błagalnie.
- Nie zrobię tego dwa dni przed balem. Zakończę to po balu. Obiecuję.
- Chodź wybierzemy jakiś strój dla ciebie. - Gdy poszły do przebieralni spotkały Rogera. Chłopak stał przy przebieralni i oglądał maski. W tym czasie Judy wyszła w stroju Kleopatry. Kostium odkrywał jej 3/4 ciała.
- I jak? - W tym momencie spojrzał się na nią Roger i uśmiechnął. Judy od razu zarumieniła się i schowała za kotarę. Chłopak zaśmiał się pod nosem i poszedł dalej oglądać stroje. - Poszedł sobie?
- Trixi uśmiechnęła się do niej. - Roger Furbo. A więc to jego byś wolała na miejscu Victora. - Puściła do przyjaciółki oczko.
- To wcale nie tak. Po prostu zwróciłam na niego uwagę. - Judy szukała odpowiedniej wymówki.
- W tym stroju on na pewno też zwróci ją na ciebie. No już przebieraj się i idziemy do kasy. - W czasie gdy Judy przebierała się Trixi podeszła do Rogera.
- Hej. Słyszałam, że idziesz na bal postaci historycznych. - Uśmiechnęła się do niego słodko.
- Tak, szukam jeszcze stroju, ale nie mam pojęcia za co się przebrać. - Trixi ukradkiem spojrzała na przymierzalnie.
- Ale ja wiem. - Odpowiedziała pewnie i zaprowadziła go do działu z kostiumami męskimi.


******************************************************


Tony wziął dwie szklanki herbaty, poszedł do pokoju i podał jedną Abigale.
- Nie wiem czy to dobry pomysł by iść na ten bal.
- Czemu? - Chłopak patrzył zdziwiony na Abi. - Jeżeli chodzi o Marka to wiesz, że wcale nie musisz z nim iść.
- Na tym polegają takie bale. - Tony nie wiedział do czego dąży dziewczyna.
- Daj mi dokończyć. A co jeżeli maska przebierze się i przyjdzie? Wtedy nie tylko my jesteśmy w niebezpieczeństwie. Nie zawahał się przed zabiciem mojego taty to zwykły nastolatek na balu też nie zrobi mu różnicy.
- Nie sądzisz, że to dziwne że jeszcze cię to coś nie zabiło?
- Nie, nie. Nie o to chodzi. Ale spójrz. Maska była u ciebie w domu tyle razy. Raz nawet kogoś zabiła. Gdyby chciała zabić którą kol wiek z was już dawno by to zrobiła, a nie bawiła się w podchody. I jeszcze ten napis „Gra rozpoczęta”, ona chce się zabawić waszym kosztem.
- Ale dąży do czegoś... - Bez myślenia palnęła.
- Do czego? - Tony spojrzał na nią zaniepokojony.
- Tego właśnie musimy się dowiedzieć.   

- Ja? - Abi pokiwała głową. - Idę z Rogerem i Johnym.
- Nostrum
- Nie chodzi o niego. - Uśmiechnęła się mimowolnie. - Chodzi o to że to bal kostiumowy. Wszyscy będą w przebraniach.
- Tak uwierz, że leżę codziennie przed snem i dziwie się czemu jeszcze żyję. - Spojrzała na niego zirytowana.
- Nie, nie. Nie o to chodzi. Ale spójrz. Maska była u ciebie w domu tyle razy. Raz nawet kogoś zabiła. Gdyby chciała zabić którą kol wiek z was już dawno by to zrobiła, a nie bawiła się w podchody. I jeszcze ten napis „Gra rozpoczęta”, ona chce się zabawić waszym kosztem.
- Ale dąży do czegoś... - Bez myślenia palnęła.
- Do czego? - Tony spojrzał na nią zaniepokojony.
- Tego właśnie musimy się dowiedzieć.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz