poniedziałek, 20 kwietnia 2015

7. Księżniczka wyszła z bajki pić piwo i jarać fajki.

Chciałam was bardzo bardzo przeprosić, że ten rozdział pojawił się po tak długiej przerwie. Wszystko to jest spowodowane brakiem czasu przez szkołę :c Mam nadzieję, że jest jeszcze ktoś kto to czyta. Zapraszam was do przeczytania 7 rozdziału i zachęcam do komentowania. Wasze komentarze są dla mnie wielką motywacją do pisania kolejnych rozdziałów i obiecuję, że będą się one pojawiały częściej. A teraz już nie zanudzam tylko zapraszam do czytania :)
*******************************************************************

O 19 Mark podjechał swoim sportowym samochodem pod dom Abi. Zatrąbił dwa razy i czekał cierpliwie spoglądając w lusterko i poprawiając kapelusz. Abigalle na dźwięk klaksonu podskoczyła lekko po czym zeszła na dół. Spojrzała w lustro i pomalowała usta czerwoną szminką. Skierowała wzrok w stronę salonu. Jej mamy jeszcze nie było, co nie zmartwiło jej zbytnio. Poprawiła lekko spódnicę i wyszła przed dom. Uśmiechnęła się do Marka. Miała na sobie brązową ołówkową spódnice, żółty sweter z rękawem do łokci, apaszkę i jasny berecik lekko przekrzywiony na lewo. Zamknęła drzwi i podeszła do samochodu. Zajęła miejsce obok kierowcy i spojrzała na chłopaka. Mark uśmiechał się do niej swoim charakterystycznym uśmiechem „złego chłopca”. Mark miał ciemno brązowy garnitur i kapelusz w tym samym kolorze.
- Wyglądasz ślicznie. - Abi uśmiechnęła się do niego szerzej, zapięła pasy po czym odjechali.

*****************************************************************

- Gdzie jest Abigale? Miała być tu już dawno. - Mówiła nerwowo Ness chodząc po sali w tą i z powrotem.
- Zaraz będzie. - Próbowała załagodzić sytuacje Olivia. - Poza tym jest z Markiem nic jej nie będzie.
- Ja tam mam dosyć czekania. - Trixi zaczęła iść w stronę drzwi, gdy nagle gwałtownie się odwróciła. - Judy idziesz?
- Ja poczekam. - Spojrzała na Ness.
- Patricia zaczekajmy jeszcze chwilę na nią. Kilka minut cię nie zbawi.
- Omija mnie dobra impreza. - Patricia wskazała na drzwi i puściła oczko do Judy.
- Przecież ty nie lubisz szkolnych dyskotek. - Dalej ciągnęła Ness.
- Ale to nie dyskoteka tylko bal. - W tym momencie do klasy weszła Abi.
- Przepraszam. - Spojrzała na Trixi potem na Ness. - Już jestem.
- No co tak długo? - Powiedziała Patricia z pretensją i usiadła na ławce.
- Patricio skończ. - Judy zjechała ją wzrokiem i uśmiechnęła się przepraszająco do Abi. Trixi wyciągnęła przed siebie ręce w geście obronnym.
-Musimy być ostrożne, jako że to bal przebierańców, maska łatwo może wtopić się w tło. Pilnujemy się nawzajem i żadna nie zostaje sama ok?
- Dobrze mamo. - Trixi zeskoczyła z ławki i wyszła z klasy. Judy szybko popędziła za nią. Celin wzięła pod rękę Olivie i razem poszły szukać braci.
- Co z nią nie tak? - Zapytała Abi. Ness wzruszyła ramionami.
- To Trixi. Trzeba się przyzwyczaić
- Ona nie zdaje sobie sprawy z powagi tej sytuacji.
- Patricia nie zdaje sobie z niczego sprawy. Ma wyjebane. - Abi tylko westchnęła. - A co z twoją mamą? Przyjedzie?
- Gdy wychodziłam nie było jej jeszcze w domu. Raczej jej nie będzie, ale musimy mieć oczy szeroko otwarte. W każdej chwili może się pojawić, a wraz z nią... - Nie dokończyła i spuściła wzrok.
- Pamiętaj, że jesteśmy z tobą. - Abigale uśmiechnęła się do niej i poszły na sale gimnastyczną. Uczniowie byli poprzebierani w przeróżne stroje. Wyglądało to tak jakby wszystkie epoki historyczne spotkały się ze sobą na jednym wielkim melanżu. Abi odszukała Marka w tłumie i podeszła do niego. Chłopak spostrzegł ją i uśmiechnął się do niej.
- Hej, jak tam?
- W porządku. - Odwzajemniła uśmiech. I zaczęła rozglądać się wokoło.
- Pójdziemy zatańczyć? - Gwałtownie spojrzała na niego. Potem przeniosła niepewny wzrok na uczniów tańczących na środku sali. Mark pokręcił głową, złapał ją za rękę i pociągnął w tłum uczniów. Niedaleko nich zauważyła Trixi przebraną za Anny Winehouse, tańczącą tuż obok z Charliem jako Michaelem Jacksonem i Judy przebraną za Kleopatre. Przy stołach z ponczem stała Celin. Gdy nalewała poncz do drugiego kubeczka podszedł do niej Johny.
- Hej księżniczko! Nie lękaj się twój książę już tu jest!
- książę?! Spadła ci korona, koń ci uciekł, a księżniczka ma cię w dupie. - Wzięła pełne kubeczki i poszła do Luka. Podała mu napój i usiłowała się uśmiechnąć. Luke zauważył jej wymuszony uśmiech.
- Hej co jest? - Spojrzał na nią opiekuńczo.
- Nic po prostu John znowu mnie wkurwia. Idziemy tańczyć. - Luke uśmiechnął się.
- Nie wydaję mi się żeby Marilyn Monroe używała takich wulgaryzmów.
- To że przebrałeś się za jej 2 męża nie znaczy, że możesz decydować jak będę mówić. - Uśmiechnęła się do niego. - Chodź. - Wzięła go za rękę i pociągnęła na parkiet. Po kilku przetańczonych piosenkach Celin nie miała siły już tańczyć i poszła się napić. Luke dalej wywijał na parkiecie z chłopakami. Blondynka zaśmiała się na widok jego niektórych ruchów. Podeszła do niej Olivia przebrana za Izoldę.
- Czemu wcześniej nie próbowałaś nic z Luckiem skoro ciągnie cię do niego?
- Bo wiesz on był jak z bajki, ja jak z filmów dla dorosłych. - Uśmiechnęła się do Olivi i wróciła do Lucka na parkiet.

*****************************************************************

- Idę usiąść i odpocząć. - Trixi uśmiechnęła się do przyjaciół i skierowała w stronę krzeseł. Z torebki wyciągnęła małą butelkę wody. W rzeczywistości była w niej wódka. Podeszła do niej Abi.
- Jak tam impreza? - Usiadła koło niej na krześle.
- Wspaniale, a u ciebie? - Abigale uśmiechnęła się i pokręciła głową.
- Jesteś pijana?
- Może troszkę mamo. - Trixi uśmiechnęła się do niej przyjaźnie i spojrzała w stronę parkietu gdzie tańczył Charlie z Judy.
- Podoba ci się Charlie. - Bardziej to stwierdziła niż zapytała.
- Wiesz, jako mała dziewczynka marzyłam o księciu z bajki. Teraz jako nastolatka o wytatuowanym chuliganie. - Abi uśmiechnęła się.
- To czemu nie spróbujesz. Z twojego opisu brakuje mu tylko tatuaży. - Trixi upiła łyk schowała butelkę do torebki i poszła zatańczyć z Charliem. Do siedzącej Abi podeszła Judy.
- Widzę, że z Trixi coraz łatwiej idzie ci się dogadać. - Uśmiechnęła się.
- Jest pijana może dlatego. - Obie zaśmiały się.
- Potrzebuję zadzwonić, a Trixi jest zajęta pójdziesz ze mną? - Abi pokiwała głową i razem wyszły na korytarz. Przeszły kawałek, aż muzyka ucichła. Judy spojrzała lekko niezręcznie na stojącą obok Abi.
- Och jasne, poczekam tutaj, a ty idź za zakręt. - Judy uśmiechnęła się wdzięcznie. Poszła przed siebie i wybrała numer do Victora. Nie zdążyła przyłożyć słuchawki do ucha, gdy zobaczyła Rogera całującego się z jakąś wysoką blondynką. Obok w sali stała maska i oglądała to wszystko przez okienko w drzwiach.
- Non satis est infelix tuam semper felicitas poena damnum. - Judy poczuła podmuch wiatru. Wzruszyła ramionami, szybko wycofała się i poszła w stronę Abigale.
- Wszystko w porządku? - Judy uśmiechnęła się i pokiwała głową. Wzięła Abi pod ramię i poszły na salę gimnastyczną. Ness stała przy stole z przekąskami i ściskała plastikowy kubeczek tak mocno, że go połamała. Podeszła do niej Trixi, stanęła w bezpiecznej odległości.
- Gdzie twój Romeo, Julio? - Ness spojrzała na nią z nienawiścią w oczach.
- Poszedł przelecieć inną Julię. Zaraz wraca. - Patricia spojrzała w tę samą stronę co Vanessa. Susi przebrana za kopciuszka ocierała się o Tonego w tańcu co jakiś czas całując go w szyję.
- Współczesny kopciuszek prędzej zgubi majtki niż pantofelek. - Wyciągnęła butelkę z torebki i podała Ness.
- Woda? - Dziewczyna spojrzała na nią kpiąco.
- Coś znacznie lepszego. - Vanessa odkręciła butelkę i wypiła zawartość do końca. Oddała pustą butelkę Trixi, podeszła do Zacka i zaczęła go całować. - Mogłaś chociaż zostawić mi łyka.
- Szepneła do siebie. Judy i Abi wróciły na salę gimnastyczną. Do Abigale podszedł Mark i objął ją od tyłu.
- Wszędzie cię szukałem. - Abi odwróciła się w jego stronę.
- Przepraszam byłam z Judy w toalecie.
- Wy dziewczyny zawsze chodzicie tam razem. Czemu?
- A to jest zagadka, której nigdy nie rozwiążesz. - Uśmiechnęła się do niego. Nagle z głośników poleciała wolna piosenka i uczniowie zaczęli dobierać się w pary.
- Mogę prosić? - Mark wyciągnął do niej rękę. Dziewczyna pokiwała głową i poszli razem na parkiet. Wtuliła się w chłopaka i zauważyła, że Judy, odkąd przyszły, jest smutna. Na szczęście podeszła do niej Trixi i nie była sama, a ona sama mogła zająć się w końcu Markiem, którego przez prawie cały wieczór zlewała.
-Ej mała co jest? - Usiadła koło Judy Trixi. - Głowa do góry jest dyskoteka, nie bądź smutna.
- Pamiętasz te wszystkie bajki o księżniczkach, rycerzach na koniach i wielkiej miłości? - Patricia pokiwała głową. - Zapomnij. - Dokończyła Judy. Trixi objęła ją ramieniem przysuwając do siebie.
- To przez Victora?
- Nie. Przez Rogera. Całował się z jakąś blondynką. - Patricia odwróciła jej twarz żeby spojrzała jej w oczy.
- Judy powinnaś zakończyć to z Victorem. I tak nic do niego nie czujesz. - Victor wszedł na salę i zauważył Judy. Zaczął iść w jej stronę.
- To nie do końca tak. Zależy mi na Victorze, ale nie tak jak powinno.
- Kochasz go?
- Kocham, jak przyjaciela. - Zanim Victor do niej doszedł złapał się za klatkę piersiową i upadł nieprzytomny na ziemię. Judy pobiegła do niego szybko.
- Victor! Victor! - Próbowała reanimować swojego chłopaka jednak dalej nie reagował. Jeden z nauczycieli wezwał karetkę. Muzyka ucichła, a wszyscy uczniowie byli zruceni w stronę Judy i Victora. Na salę wbiegli pielęgniarze. Charlie i Trixi odciągnęli Judy od chłopaka. Jeden z lekarzy podszedł do leżącego chłopaka przyłożył palce do jego szyi po czym próbował wyczuć jego oddech.
- Nie żyje. - Judy załamana krzyknęła i poczuła pieczenie na ręce. Przez całą długość od łokcia do nadgarstka, po wewnętrznej stronie miała dziwne znaki po chwili zabliźniły się zostawiając na jej skórze: 

poniedziałek, 2 lutego 2015

6. His­to­ria rzad­ko ma coś wspólne­go z elegancją.

Gdy jechała w stronę lasu zobaczyła za sobą czarny samochód. Zignorowała ten fakt i włączyła muzykę. Samochód za nią był coraz bliżej. Abi lekko zdziwiła się i przyśpieszyła. Kierowca drugiego samochodu zrobił to samo. Próbowała wypatrzeć w lusterku kto siedzi za kierownicą jednak nic nie widziała. Jechała dalej, gdy dostrzegła, że czarny samochód zrównał się z nią. Za kierownicą siedziała postać w masce. Spojrzała się na dziewczynę. Przerażona Abigalle przyśpieszyła. Wyciągnęła telefon z torebki i wybrała numer do Toniego.
- Tony, musisz szybko wyjść na drogę, jedzie za mną maska. - Tony rozłączył się i pobiegł w stronę drogi. Gdy tylko Abi zobaczyła samochody, a koło nich chłopaka zaparkowała, wysiadła i przytuliła się do niego. Chłopak odwzajemnił gest i spojrzał na drogę.
- Abi jesteś pewna, że ktoś za tobą jechał. - Abigalle spojrzała na niego zdziwona.
- Tylko nie mów, że samochodu też... - Przerwała gdy spojrzała na drogę. - nie widzisz. - Dokończyła szeptem. - To są jakieś żarty. - Odwróciła się do niego. - Jestem pewna, że była koło mnie w samochodzie. Naprawdę ją widziałam.
- Abi... - Nie dokończył, bo dziewczyna nadal mówiła się słuchając go.
- Przysięgam, że nie zmyślam. Była koło mnie w samochodzie.
- Abi.
- Patrzyła na mnie... - Chłopak złapał ją za ramiona i potrząsnął.
- Abigalle! - Spojrzała na niego. - Wierzę ci. Chodź do reszty. - Pokiwała głową i skierowała się za chłopakiem.
- No nareszcie gołąbeczki. - Krzyknęła radośnie Patricia.
- Patricio skończ. - Spojrzała na nią zła Judy.Trixi uniosła ręce w geście obronnym.
- Po co nas tu zebrałeś Tony? - Spytała zaniepokojona Olivia. Tony spojrzał na Abi po czym chciał coś powiedzieć, ale mu przerwała.
- Była u mnie wczoraj w nocy postać w masce. - Dziewczyny spojrzały na siebie przerażone. Ness spojrzała ze smutkiem na Abigalle. Uświadomiła sobie, że to był ważny telefon i żałowała, że zrobiła o to awanturę Toniemu. - Nie widziałam jej osobiście, ale zostawiła mi wiadomość na lustrze.
- Jaką? - Zapytała wciąż smutna Ness.
- Gra rozpoczęta.
- O co chodzi. - Spytała Judy wyraźnie zamyślona.
- Nie mam pojęcia, ale żadna z nas nie jest bezpieczna. Musimy trzymać się razem. Czy każda idzie z kimś na bal? - Pytając spojrzała się na Vanesse.
- Idę z nowym uczniem. Zackiem.
- Ja z Victorem razem z Patricią i Charliem. - Wtrąciła Judy.
- Ja i Celin z braćmi Vilain. - Abi spojrzała na Toniego.
- A ty?
- Błagam nie mów, że zabierasz na tę zabawę Johnego! - Powiedziała załamana Celin.
- Sam wyskoczył z taką propozycją, to się zgodziłem.
- Popełniłeś duży błąd. - Spojrzała na niego morderczym wzrokiem.
- Ok, czyli każdy z kimś idzie. - Dziewczyny zaczęły wstawać i rozchodzić się. - Ness możemy porozmawiać? - Vanessa pokiwała głową i podeszła do dziewczyny. - Nie wiem co o mnie myślisz, ale to z Tonym to nie tak jak myślisz. Przepraszam nie wiedziałam do kogo mam zadzwonić. Zrozum, że wam jest łatwiej. Znacie się wszystkie od małego, macie przyjaciół jak Tony czy Charlie. Ja jestem tu sama. Nigdy nie chciałam wejść pomiędzy was.
- Abigalle nie przepraszaj. To ja powinnam cię przeprosić. To z Tonym to nie twoja wina. Chwila przerwy dobrze nam zrobi. - Dziewczyny przytuliły się i wyszły razem z lasu. Abi gdy dojechała do domu weszła na górę i wyciągnęła swoją księgę czarów. Zaczęła czytać i ćwiczyć zaklęcia. Stanęła naprzeciwko szafki.
- Aperi. - Nagle koło niej na ścianie pojawił się świecący kwadrat po czym pojawiły się małe drzwiczki. Abigalle zdziwiła się i otworzyła je. W środku był list adresowany do niej.
Otworzyła kopertę i usiadła na łóżku wyciągając z niej kartkę.
„Kochana Abigalle jeżeli to czytasz to znaczy, że odkryłaś prawdę o sobie. Jesteś czarodziejką. Miejsce w którym się znajdujesz jest twoim rodzinnym miastem. Ja wraz z twoim tatą mieszkaliśmy tutaj. Dopóki nie dowiedzieliśmy się, że zagraża ci niebezpieczeństwo. Uważaj komu ufasz. Tak bardzo chciała bym ci to przekazać osobiście, niestety Venice lacrimam* nie dała mi tej szansy. Nie ufaj Marcie ani Bradowi. Nie są ludźmi za którymi się podają. Kocham cię twoja mama Emily.” Abigalle odłożyła kartkę z łzami w oczach. Wzięła kopertę i spojrzała do środka. Wyciągnęła z niej małą karteczkę z datą 5.06.2000. Odwróciła ją i zobaczyła swoje zdjęcie. Trzymał ją na rękach młody, uśmiechnięty mężczyzna, a koło nich przytulona radosna kobieta o identycznych rysach twarzy jak jej. Abi uśmiechnęła się, a łzy poleciały jej po policzku. Wzięła telefon i jedyną osobą jaka przyszła jej na myśl była Vanessa. Napisała do niej sms. Po 5 minutach ktoś wszedł. Abigalle zeszła na dół, wycierając łzy.
- O mamo to ty. - Uśmiechnęła się sztucznie.
- Co taka zdziwiona, spodziewałaś się kogoś? - Uśmiechnęła się do niej.
- Tak, przychodzi do mnie Vanessa, będziemy razem odrabiać lekcję.
- Dobrze. - Chciała pocałować córkę w głowę jednak ta się odsunęła. Spojrzała zdziwiona na Abigalle. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się i pobiegła na górę. Schowała list i zdjęcie do koperty i ukryła pod poduszką do przybycia Ness. Zadzwonił dzwonek do drzwi po czym Vanessie otworzyła mama Abi.
- Dzień dobry pani Omnis.
- Dzień dobry. Abigalle jest na górze. - Uśmiechnęła się do niej, a dziewczyna poszła do pokoju Abi.
- Przepraszam, że cię tu ściągnęłam, ale nie wiedziałam komu mogę to pokazać. - Rozejrzała się nie pewnie po pokoju.
- Możemy rzucić zaklęcie uciszające jak chcesz. - Abigalle pokiwała głową. Ness wyciągnęła przed siebie ręce i szepnęła. - Silentium. - Usiadła koło Abi na łóżku. - Co się stało? - Dziewczyna wyciągnęła kopertę spod poduszki.
- Ćwiczyłam zaklęcie otwierania. Gdy je wypowiedziałam pojawiły się drzwiczki w ścianie. Otworzyłam je i wyciągnęłam kopertę. - Podała jej list. Ness przeczytała go szybko i spojrzała na Abi.
- Skąd wiesz, że to nie podstęp od maski?
- Bo w kopercie było jeszcze to. - Podała jej zdjęcie. Vanesse zamurowało. Nie wiedziała co powiedzieć. - Musimy się dowiedzieć kim jest Venice lacrimam, co zrobił z moimi rodzicami i kim jest Marcie. - Ness zgodnie pokiwała głową.
- A na razie musimy ukryć to w bezpiecznym miejscu. - Abigale wzięła kopertę i schowała z powrotem do otworu w ścianie. Spojrzała na Vanesse.
- Jak mam to zamknąć? - Ness wstała i stanęła naprzeciwko Abigale. Wyciągnęła przed nią ręce.
- Złap mnie za ręce. - Abi posłusznie wykonała polecenie. - Powtarzaj za mną. - Kiwnęła głową na znak, że jest gotowa. - Secretum
- Secretum
- Possimus
- Possimus
- Nostrum – Drzwiczki w ścianie rozbłysły, a po chwili zniknęły.
- Otworzyć to będzie mogła tylko jedna z nas. - Abi uśmiechnęła się do niej. 


*****************************************


- Trixi wiesz już za kogo przebieracie się z Tonym? - Zapytała Judy przeglądając stroje w sklepie z kostiumami.
- Charlie wymyślił, że stworzymy nierealną parę więc będę Anny Winehouse, a on Michaelem Jacksonem. A ty i Victor?
- Ustaliliśmy, że osobno wybieramy sobie stroję. - Judy unikała spojrzenia przyjaciółki.
- Ile jeszcze będziesz się z nim męczyć? - Trixi złapała ją za rękę i odwróciła w swoją stronę.
- On naprawdę się stara.
- Ale ty tego nie odwzajemniasz, więc po co masz się męczyć. - Patricia spojrzała na nią błagalnie.
- Nie zrobię tego dwa dni przed balem. Zakończę to po balu. Obiecuję.
- Chodź wybierzemy jakiś strój dla ciebie. - Gdy poszły do przebieralni spotkały Rogera. Chłopak stał przy przebieralni i oglądał maski. W tym czasie Judy wyszła w stroju Kleopatry. Kostium odkrywał jej 3/4 ciała.
- I jak? - W tym momencie spojrzał się na nią Roger i uśmiechnął. Judy od razu zarumieniła się i schowała za kotarę. Chłopak zaśmiał się pod nosem i poszedł dalej oglądać stroje. - Poszedł sobie?
- Trixi uśmiechnęła się do niej. - Roger Furbo. A więc to jego byś wolała na miejscu Victora. - Puściła do przyjaciółki oczko.
- To wcale nie tak. Po prostu zwróciłam na niego uwagę. - Judy szukała odpowiedniej wymówki.
- W tym stroju on na pewno też zwróci ją na ciebie. No już przebieraj się i idziemy do kasy. - W czasie gdy Judy przebierała się Trixi podeszła do Rogera.
- Hej. Słyszałam, że idziesz na bal postaci historycznych. - Uśmiechnęła się do niego słodko.
- Tak, szukam jeszcze stroju, ale nie mam pojęcia za co się przebrać. - Trixi ukradkiem spojrzała na przymierzalnie.
- Ale ja wiem. - Odpowiedziała pewnie i zaprowadziła go do działu z kostiumami męskimi.


******************************************************


Tony wziął dwie szklanki herbaty, poszedł do pokoju i podał jedną Abigale.
- Nie wiem czy to dobry pomysł by iść na ten bal.
- Czemu? - Chłopak patrzył zdziwiony na Abi. - Jeżeli chodzi o Marka to wiesz, że wcale nie musisz z nim iść.
- Na tym polegają takie bale. - Tony nie wiedział do czego dąży dziewczyna.
- Daj mi dokończyć. A co jeżeli maska przebierze się i przyjdzie? Wtedy nie tylko my jesteśmy w niebezpieczeństwie. Nie zawahał się przed zabiciem mojego taty to zwykły nastolatek na balu też nie zrobi mu różnicy.
- Nie sądzisz, że to dziwne że jeszcze cię to coś nie zabiło?
- Nie, nie. Nie o to chodzi. Ale spójrz. Maska była u ciebie w domu tyle razy. Raz nawet kogoś zabiła. Gdyby chciała zabić którą kol wiek z was już dawno by to zrobiła, a nie bawiła się w podchody. I jeszcze ten napis „Gra rozpoczęta”, ona chce się zabawić waszym kosztem.
- Ale dąży do czegoś... - Bez myślenia palnęła.
- Do czego? - Tony spojrzał na nią zaniepokojony.
- Tego właśnie musimy się dowiedzieć.   

- Ja? - Abi pokiwała głową. - Idę z Rogerem i Johnym.
- Nostrum
- Nie chodzi o niego. - Uśmiechnęła się mimowolnie. - Chodzi o to że to bal kostiumowy. Wszyscy będą w przebraniach.
- Tak uwierz, że leżę codziennie przed snem i dziwie się czemu jeszcze żyję. - Spojrzała na niego zirytowana.
- Nie, nie. Nie o to chodzi. Ale spójrz. Maska była u ciebie w domu tyle razy. Raz nawet kogoś zabiła. Gdyby chciała zabić którą kol wiek z was już dawno by to zrobiła, a nie bawiła się w podchody. I jeszcze ten napis „Gra rozpoczęta”, ona chce się zabawić waszym kosztem.
- Ale dąży do czegoś... - Bez myślenia palnęła.
- Do czego? - Tony spojrzał na nią zaniepokojony.
- Tego właśnie musimy się dowiedzieć.