poniedziałek, 5 maja 2014

3. Tajemnicza przeszłość.

Siedzieli w salonie na kanapie. Abigale trzęsła się ze strachu i emocji. W kuchni była policja i przesłuchiwała właśnie mamę Abi. Podszedł do niej Tony. Usiadł i objął ją lekko ramieniem. Dziewczyna oparła się o niego i zaczęła płakać. Tony gładził ją po ramieniu. Do pokoju przyszedł policjant z mamą Abigale.
- Abigale Omnis?
- Tak. - Dziewczyna spojrzała na policjanta.
- Możemy cię prosić do kuchni? - Wstała bez słowa i skierowała się do kuchni. Stanęła przy szafkach. Obaj policjanci stanęli naprzeciwko niej. - Co się dokładnie wydarzyło?
- Przyszłam do domu. - Zaczęła cicho. - Drzwi były otwarte. Weszłam do środka. Wydawało mi się, że ktoś tam był. Poszłam na górę sprawdzić czy nikogo nie ma. Gdy schodziłam na dół ktoś tam stał.
- Kto?
- Nie wiem. Nie widziałam twarzy, bo była zasłonięta. Wiem tyle, że był w czarnej pelerynie i miał na głowie kaptur, a w ręce trzymał nóż.
- I co było dalej? - Zapytał jeden z policjantów i zaczął coś notować.
- Przestraszyłam się i pobiegłam na górę. Zaczęłam krzyczeć. Zamknęłam się w pokoju jednak byłam zbyt słaba i nie dałam rady zabarykadować drzwi. Szedł na mnie z nożem. - Zaczęły płynąć jej łzy. - Wtedy pojawił się Tony. Ten człowiek odwrócił się drasnął go nożem i uciekł na dół. Usłyszałam jakiś jęk, a gdy zeszłam mój tata leżał zakrwawiony w salonie.
- Ten człowiek uciekł? - Pokiwała tylko głową. - Jak to się stało, że ten chłopak przyszedł i ci pomógł?
- Mówiłam. Krzyczałam, by ktoś mi pomógł. Tony mieszka naprzeciwko mojego pokoju, a okna były otwarte. Miał blisko żeby przybiec.
- Dziękujemy. - Abigale wróciła do salonu. Na przesłuchanie wzięli Toniego. Do dziewczyny podeszła jej matka.
- Wszystko będzie dobrze. - Uśmiechnęła się do niej.
- Dobrze? Mój tata nie żyję, a ty twierdzisz, że będzie dobrze? - Abi odsunęła się i stanęła po drugiej stronie pokoju. Po skończonym przesłuchaniu pani Omnis musiała jeszcze załatwić coś z policjantami. W tym czasie Tony podszedł do Abigale.
- Jak się czujesz?
- Jestem przerażona. To mogłam być ja, albo ty. - Chłopak podszedł i przytulił ją. - Dziękuję.
- Nie ma za co. - Gdy przyszła mama Abigale, Tony pożegnał się i poszedł. Policji również już nie było. Podeszła do Abi i przytuliła ją.
- Przepraszam. - Abigale odwzajemniła uścisk. - Jak chcesz możesz spać ze mną.
- Dziękuję, ale poradzę sobie. - Uśmiechnęła się do mamy i poszła na górę. Gdy wchodziła spojrzała na drzwi do jej pokoju. Nie było ani śladu po wbitym nożu. By dokładnie je sprawdzić przejechała ręką po drzwiach. W miejsce gdzie był wbity nóż było ciepłe. Zdziwiło ją to. Podeszła do niej mama.
- Wszystko w porządku? - Spojrzała na nią gwałtownie.
- Tak. - Abigale weszła do swojego pokoju i zamknęła drzwi. Przebrała się w piżamę i poszła spać. Następnego dnia wstała mając nadzieję, że to wszystko to sen. Jednak prawda była o wiele bardziej bolesna. Podeszła do szafy wyjęła dżinsy, czarną bluzkę na ramiączka i szary sweter. Ubrała się, a włosy związała w wysoki kucyk. Zeszła na dół. Zobaczyła na stole kartkę.
- Wyszłam do pracy. Będę późno. Mama. - Przeczytała i odłożyła kartkę na stół. Wzięła swoją torbę i wyszła do samochodu. Usiadła i odwróciła się, by położyć torbę na tylnim siedzeniu.
Gdy się odwróciła przy samochodzie stał Tony. Otworzył drzwi i wsiadł do środka.
- Porywam cię.
- Co? - Zdziwiła się i odpaliła silnik. - Skręć w lewo.
- Zgaduję, że nie jedziemy do szkoły.
- Bystra jesteś. - Posłusznie skręciła. Po 15 minutach zaparkowali pod lasem. Wysiadła z samochodu i poszła za chłopakiem.
- Co my tu robimy?
- Zobaczysz. - Uśmiechnął się do niej i przyśpieszył. Dotarli do ściany z liści. Tony odsunął je i przepuścił Abigale. Doszedł do niej i skierowali się w stronę murków. Siedziała tam już Patricia, Celin, Olivia, Judy, Vanessa i Charlie. Abi usiadła koło Vanessy.
- Słyszałam o twoim tacie. Przykro mi. - Złapała ją za rękę Ness. Abigale uśmiechnęła się.
- Abigale kogo tam dokładnie widziałaś? - Zapytała Olivia.
- Jakiegoś człowieka. Miał czarną pelerynę z kapturem, a na twarzy białą wenecką maskę z czarną łzą na policzku.
- Chciał cię zabić? - Wtrąciła Judy.
- Szedł na mnie z nożem, raczej nie chciał zaproponować mi kanapki.
- Nie poznałaś płci? - Abigale pokręciła głową.
- Wiem tyle, że ten ktoś był bardzo silny. Gdy trzymałam drzwi przebił je na wylot nożem. A najdziwniejsze jest to, że gdy weszłam na górę nic nie było na drzwiach. Miejsce gdzie przebił je było ciepłe. - Spojrzeli zdziwieni na Abigale. - Myślicie, że ta osoba jest czarodziejem? - Spytała nie pewnie.
- Nie mam pojęcia. Jak na razie wiemy tylko o sobie. - Powiedziała Vanessa.
- Dobra, a może teraz sprawdzimy Abigale. - Wtrąciła Trixi.
- Sprawdzicie mnie?
- Musimy sprawdzić co oznacza ta „całość” - Patricia spojrzała na kupkę liści, chwilę się w nie wpatrywała. Liście nagle wybuchły ogniem, zrobiła ruch ręką i zgasły. - Spróbuj. - Abi stanęła naprzeciwko kupki liści. - Skup się. Wyobraź sobie, że te liście się zapalają. Wyobraź sobie zapach i dźwięk palonych liści. - Abigale poszła za radami Trixi, a po chwili liście się zapaliły. - Dobrze, a teraz je ugaś. - Z tym poszło jej łatwiej, liście od razu się ugasiły. Podeszła do niej Olivia.
- Teraz moja kolej. - Uśmiechnęła się. - Wyciągnęła z torby butelkę wody. Odkręciła ją i postawiła na ziemi. Odetchnęła głęboko. Z butelki zaczął wypełzać strumień wody. Po chwili wrócił znowu do butelki. Abigale stanęła naprzeciwko butelki.
- Jakieś rady? - Zapytała. Olivia uśmiechnęła się do niej.
- Skup się. - Abi odetchnęła głęboko i skupiła się na butelce wody. Zaczął zgrabnie wypełzać z niej strumień po chwili jednak rozlał się wokoło.
- Było dobrze. - Olivia pogładziła ją po ramieniu.
- Kto teraz? - Podeszła do niej Judy. Stała chwilę w bezruchu, a po chwili ziemia pod nimi się zatrzęsła. Abigale skupiła się mocno na zadaniu i nagle poczuła drżenie ziemi pod stopami. Judy uśmiechnęła się. - Dobra jest.
- Teraz ja. - Do Abigale podeszła Celin. Stanęła pod linią wysokiego napięcia. Zacisnęła pięści, a liny zaczęły pryskać iskrami. Celin spojrzała na nią wyzywająco. Abigale stanęła, spojrzała w górę i powtórzyła wyczyn Celin. Abigale spojrzała na Celin z triumfalnym uśmiechem.
- Ok. A więc teraz powietrze. - Vanessa wpatrywała się w Abi bez emocji. Nagle zaczął zbierać się wiatr i wiać wokół nich dwóch. Vanessa odetchnęła i wiatr się uspokoił. Abigale zamknęła oczy. Wokół całej ósemki zaczął zbierać się wiatr. Wiał coraz mocniej. Vanessa zamknęła oczy i uciszyła go. - Chyba już wiem o co chodzi z tą całością. Ty nas spajasz. Władasz wszystkimi żywiołami. - Abigale nie do końca wiedziała co to oznacza. Vanessa wyciągnęła z torby starą księgę. Była ona ciemno czerwona. Na okładce był wypukłe inicjały „G.C.” - To jest nasza księga czarów. Należała kiedyś do mojej babci. Znalazłam ją w rzeczach które zostawiła mi po śmierci. Z tond się dowiedziałyśmy kim jesteśmy. Dzięki tej księdze też praktykujemy magię.
- Skąd twoja babcia miała księgę czarów? - Zapytała Abigale biorąc do ręki księgę.
- Prowadziły je wszystkie czarownice. Każde zaklęcie jakie rzuciły dokładnie w niej opisywały, oraz przeciw zaklęcie. To taka jakby książka kucharska czarownic, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Są tu opisane proste zaklęcia jak wywołać wiatr, ogień, otworzyć, zamknąć coś. Są też trudniejsze do których musimy połączyć dwa elementy jak np. woda i wiatr. Są też takie do których potrzebne są eliksiry. - Abigale zaczęła kartkować księgę. Spojrzała na jedną ze stron i szybko zamknęła ją.
- Muszę coś sprawdzić. - Oddała księgę i szybko poszła do samochodu. Wsiadła odpaliła silnik i pojechała w stronę domu. Gdy zaparkowała pobiegła szybko do domu. Otworzyła drzwi i weszła do środka po czym dokładnie je zamknęła. - Mamo jesteś?! - Zapytała dla pewności i pobiegła do piwnicy. Znalazła karton, na który kiedyś natknęła się w starym domu i zaczęła wyciągać z niego rzeczy. Znalazła prawie taką samą księgę jak tamta z lasu. Jedyna różnica była taka, że na księdze Abigale były inicjały „T.O.” Wzięła ją i poszła do pokoju. Zaczęła ją kartkować. Vanessa miała rację, każda czarownica miała własną księgę. Różniły się one czarami. Zatrzymała się na pewnej stronie i zaczęła czytać. Podeszła do okna jednak nikogo tam nie było. Usłyszała dzwonek do drzwi. Spojrzała przez szklane fragmenty i zobaczyła Toniego. Otworzyła mu. - Jak się cieszę, że przyszedłeś. Chodź muszę ci coś pokazać. - Tony zamknął za sobą drzwi i poszedł do pokoju Abigale. Dziewczyna usiadła na łóżku i podała mu księgę.
- Znalazłaś ją? - Dziewczyna kiwnęła głową.
- Co oznaczały inicjały na księdze Vanessy?
- G.C.?
- Mhm.
- To inicjały jej babci. Gabriela Celeri. - Abigale spojrzała na swoją księgę. - A twoje co oznaczają.
- Tatia Omnis. Moja prababcia. - Wzięła od niego księgę i zaczęła ją kartkować. Tony usiadł koło niej na łóżku. - Nie jesteśmy jedynymi czarownicami. - Tony spojrzał na nią zdziwiony. - Znalazłam tu legendę, która o tym mówi. Był kiedyś ród czarownic. Było ich 12. Każda miała swoją tak jakby bliźniaczkę mocy. Rozumiesz? Dwie władały ogniem, kolejne dwie wodą i tak dalej. Jednak dwie z nich władające wszystkimi żywiołami pokłóciły się i rozdzieliły. Każda z nich miała swoje zwolenniczki. Tak podzieliły się na pół. Sześć tu i sześć tam. Czarodziejka która odeszła zaczęła ze swoim kręgiem praktykować czarną magię. Czyniły zło. Chciały się zemścić i zabić czarodziejki z dobrego kręgu. I tak zaczęła się walka pomiędzy dwoma kręgami z jednego pokolenia. Moc była przekazywana z pokolenia na pokolenie na pierwotną córkę czarodziejki.
- Czyli wy jesteście z rodu kręgu dobrych czarownic? - Abigale spojrzała na niego niepewnie.
- Oby tak było.
- I myślisz, że ten ktoś w masce jest czarodziejką ze złego kręgu naszego pokolenia.
- Tak myślę. - Abi chwilę zastanawiała się. - To znaczy, że nasze matki muszą mieć moc. Może mogły by nas uczyć i nam pomóc.
- To nie jest dobry pomysł.
- Czemu?
- Nie powinnyście na razie się ujawniać. To zbyt ryzykowne.
- Czemu?
- Gdy mama Vanessy znalazła u niej księgę zrobiła jej o to awanturę i próbowała ją spalić. Na szczęście Vannesie udało się ją uratować. Po tamtej akcji ich rodzice zaczęli się dziwnie zachowywać. Jak by chcieli wszystko przed nimi ukryć.
- Ale czemu?
- Nie wiem. - Abigale spojrzała na niego zrezygnowana.
- Zatrzymajmy to dla siebie. To będzie nasz mały sekret dopóki nie dowiem się więcej z tej księgi, ok? - Tony pokiwał głową i zaczęli razem kartkować księgę.

                                                          ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Trixi weszła razem z Judy, Jade i Leną do baru. Usiadły razem przy stoliku. Patricia zobaczyła w drugim kącie sali Vanesse. Postanowiła do niej podejść.

- Zaraz wracam. - Wstała i ruszyła w jej stronę. - Oj biedna Ness znowu sama. A gdzie Tony? Znowu z Abi?
- Spadaj Trixi.
- Nie boisz się że zabierze ci chłopaka? - Patricia usiadła naprzeciwko niej. - Pewnie siedzą teraz razem, sami w domu i wiesz co dalej.
- Skończ. - Vanessa wstała i wyszła. Trixi wróciła do swojego stolika.
- Mogłaś odpuścić. - Spojrzała na nią Judy.
- Ja jej tylko uświadamiam co jej umyka. - Patricia gwałtownie wstała. - Przynudzacie, idę. - Trixi wsiadła do samochodu. Pojechała w stronę granic miasteczka. Skręciła w drużkę w lasku. Na końcu stał drewniany domek, cały rozwalający się. Zaparkowała i podeszła do drzwi. Zapukała mocno. Otworzył jej mężczyzna. Miał około trzydziestki.
- Wejdź. - Powiedział bez jakich kol wiek emocji. Trixi posłusznie weszła.
- Co masz dzisiaj dla mnie?
- Nowy towar. Nazywa się piekielna moc. - Patricia uśmiechnęła się.
- Ile? - Facet spojrzał się na nią i uśmiechnął.
- Dla stałej klientki 50. - Dziewczyna podała mu banknoty, chciała wyjść jednak ją zatrzymał. - Tylko uważaj z tym. - Trixi uśmiechnęła się zadziornie, wyszła i pojechała do domu. Weszła do swojego pokoju. Odgarnęła rzeczy z biurka i wysypała biały proszek. Ułożyła go w ładną linię, wzięła rurkę i wciągnęła naraz. Saszetkę schowała do szuflady. Włączyła muzykę na full i zaczęła tańczyć.

                                                        ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Abigale leżała znudzona na łóżku. Tony cały czas był zaczytany w księdze, gdy nagle zerwał się.

- Znalazłem coś. - Dziewczyna spojrzała na niego pytająco. - To drzewo genealogiczne twojej rodziny. - Abi wzięła od niej księgę. Przyjrzała się pierwszej stronie, ale nikogo tam z tych osób nie znała. Spojrzała na daty. Mieściły się w przedziale. 1850-1950. Przekręciła kartkę na następną stronę, jednak nic tam nie było. Zdziwiła się i zaczęła dokładnie przyglądać. Kartki były wyraźnie wyrwane.
- Ktoś wyrwał kartki.
- Co? - Tony wziął od niej księgę. - Ale po co ktoś miał, by wyrywać te kartki?
- Nie wiem. Może chciał coś ukryć.
- Ale co?
- Na pewno coś związane z moją rodziną. - Abi spojrzała na niego zdziwiona i lekko przerażona. -Musimy się dowiedzieć o co chodzi. - Tony pokiwał głową. Usłyszeli, że ktoś wchodzi do pokoju. Abi zamknęła księgę i schowała ją pod łóżko. Wyszła powoli z pokoju i zaczęła iść w stronę schodów. - Mamo to ty?
- Tak! - Usłyszała głos swojej mamy i zeszła z chłopakiem na dół.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry Tony. - Pani omnis uśmiechnęła się do niego.
- Będę już leciał. Do zobaczenia jutro w szkole. Do widzenia. - Abi odprowadziła chłopaka do drzwi.
- Jadłaś coś? - Mama Abigale zaczęła rozpakowywać zakupy do lodówki.
- Tak. Mamo mam pytanie. - Pani Omnis spojrzała na nią. - Czy jest jakieś miejsce gdzie będę mogła znaleźć drzewo genealogiczne naszej rodziny?
- Do czego ci jest to potrzebne? - Zapytała podejrzliwie.
- Do szkoły. - Uśmiechnęła się.
- Nie wiem czy coś znajdziesz. - Mama Abi ucięła temat i znowu zaczęła rozpakowywać zakupy. Abigale poszła na górę. Wzięła prysznic usiadła na łóżku. Wyjęła księgę i zaczęła ćwiczyć proste zaklęcia.    

                                                               ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Jest i 3 rozdział :) Zachęcam wszystkich czytających do komentowania :) Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz