niedziela, 20 kwietnia 2014

1. Prolog

„Chciałam cię chronić, lecz przed przeznaczeniem nie da się uciec”.

~*~*~*~*~*~*~*~*~


Abigale przebudziła się. Zaczęła wyciągać się na tylnim siedzeniu w samochodzie. Zakryła lekko usta, gdy ziewała i spojrzała za okno. Przejeżdżali przez most za którym znajdował się jej nowy dom. Rodzice dalej nie chcieli powiedzieć czemu się przeprowadzają. Decyzja ta została podjęta tak szybko, że nie zdążyła pożegnać się z przyjaciółmi. Zostawiła tamto życie dla zupełnie obcego i nieznanego.
- Odpowiecie mi może teraz, dlaczego tak nagle się przeprowadzamy? - Abigale spojrzała na ojca, ale ten tylko wpatrywał się w drogę, zaś mama smacznie spała opierając głowę o szybę.
- Świetnie... - Szepnęła dziewczyna i oparła się. Po chwili zadumań zaczęła szukać swojego telefonu. Jej ruchy stały się bardziej gwałtowne, gdy przez dłuższy czas nie mogła go znaleźć.
- Widzieliście mój telefon? - Matka dziewczyny przebudziła się i spojrzała na swojego męża.
- Gdy spałaś, spadł ci więc go podniosłam. - Kobieta podała telefon dziewczynie.
- Dzięki. - Abi odszepnęła i wzięła telefon. Weszła w wiadomości, by zobaczyć czy któryś z przyjaciół napisał do niej, lecz nie miała tam żadnych wiadomości, nawet starych. Weszła w kontakty, by napisać do kogoś, ale nie miała żadnego zapisanego kontaktu prócz rodziców.
- Usunęliście mi kontakty?
- Oczywiście, że nie. Być może przez przypadek sama je usunęłaś. - Kobieta uśmiechnęła się do niej. Brunetka odwzajemniła uśmiech i położyła telefon koło siebie. Zobaczyła koło drogi znak.
„ Witamy w Mistero”
Domyśliła się, że tu będzie teraz mieszkać. Podjechali pod dwupiętrowy domek. Wysiadła i rozejrzała się po okolicy. Miasteczko nie różniło się bardzo od tego w którym mieszkała wcześniej. Podeszła do niej mama i objęła ją ramieniem.
- I jak ci się podoba?
- Jest ok. - Kobieta pogładziła ją po ramieniu i poszła do samochodu po walizki. Abigale wzięła swoje rzeczy i weszła za rodzicami do domu. Za drzwiami ukazał jej się niewielki przedpokój. Od razu po lewej stronie były schody prowadzące na górę. Na wprost mieściła się kuchnia. Po prawej stronie był wycięty łuk za którym znajdował się przytulny salon. Abigale weszła na schody i szła powoli na górę. Znajdował się tam mały korytarzyk. Dołączyła do niej mama. Gestem wskazała jej pokój po lewej stronie.
- To jest twój pokój. Po drugiej stronie na końcu korytarza jest pokój mój i taty. - Dziewczyna uśmiechnęła się i weszła do swojego nowego pokoju. Nie był on duży, ale przyjemny. Przy drzwiach od razu znajdowały się drzwi do łazienki. Naprzeciwko było jedno okno z białymi firankami. Pod oknem stał biały fotel. Na środku pokoju stało duże drewniane, dwuosobowe łóżko z białą pościelą. Obok niego stały dwie szafki nocne. Naprzeciwko łóżka stała komoda z szufladami, a obok niej wielka drewniana szafa do sufitu. Abigale podeszła do okna. Odsłoniła firanki i otworzyła je. Delikatny wietrzyk wdarł się do pokoju kołysząc lekko białymi firankami. Spojrzała przez nie i zobaczyła przyglądającego się jej chłopaka stojącego bez koszulki naprzeciwko w oknie. Zasłoniła okno.
- Koszulek w domu nie masz. - Szepnęła do siebie. Podeszła do walizki i zaczęła ją rozpakowywać.

~*~*~*~*~*~*~*~*~

Tony odsunął się od okna. Podszedł do łóżka i wziął z niego białą koszulkę. Założył ją na siebie i sięgnął do szafki nocnej po telefon.
- Hej Vanessa. Jesteście zajęte? Właśnie wprowadziła się moja nowa sąsiadka.
- Za chwile będziemy. - Usłyszał w telefonie po czym rozłączył się. Nie minęło 10 minut, gdy do jego pokoju weszło 5 dziewczyn.Vanessa, Celine, Judy, Patricia i Olivia.
- Ładna jest? - Podeszła do okna zaciekawiona Celine. Gdy zobaczyła zasłonięte okno gestem przywołała do siebie Ness. - Odsłoń jej okno. - Brunetka spojrzała się na nią po czym zwróciła się w stronę okna. Spojrzała na okno sąsiadki i wyszeptała.
- Ostende.* - Firanki jak na zawołanie odsunęły się. Stały chwilę i przyglądały się.
Abigale spojrzała zdziwiona na okno. Nie wiedziała jak to się stało. Podeszła do okna i spojrzała naprzeciwko. Zobaczyła stojące tam dwie dziewczyny. Jedna z nich pomachała do niej. Abigale uśmiechnęła się i zasłoniła je z powrotem. Zeszła na dół do salonu, gdzie siedzieli jej rodzice.
- Głodna?
- Nie dziękuję. - Uśmiechnęła się i usiadła na kanapie. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Po dłuższej chwili stwierdziła, że ten dom nie wygląda jak by ktoś dopiero się tu wprowadził. Na ścianach wisiały obrazy, na stoliku stał wazon z sztucznymi kwiatami. Wokoło były powieszone doniczki z zielonymi kwiatami. Na ziemi leżał dywan w różne kształty, a na oknach były powieszone firanki. Wydawało jej się to dziwne. Wyglądało to tak jakby ktoś specjalnie przygotował to dla jej rodziny. Usłyszała jak mama coś do niej mówi i ocknęła się z rozmyśleń. - Co?
- Pytałam nad czym tak myślisz?
- Nad niczym. - Uśmiechnęła się. - Wiecie co, ja pójdę na górę wziąć prysznic i położę się spać. Ta podróż strasznie mnie wymęczyła. - Jej mama tylko skinęła głową na co dziewczyna wstała i poszła na górę. Wyjęła z szafy białe dresy, jasno różową koszulkę na krótki rękaw i ręcznik. Weszła do łazienki i zamknęła drzwi. Rzeczy położyła na toaletce, a ubrania z podróży wrzuciła do kosza na pranie. Odkręciła wodę i weszła pod prysznic. Zmoczyła się już cała od stóp po czubek głowy, gdy przypomniała sobie, że nie wzięła kosmetyczki. Owinęła się ręcznikiem i wyszła. Podeszła do walizki i wyciągnęła niewielka niebieską kosmetyczkę w białe groszki. Podeszła do okna, by je zamknąć. Na szczęście naprzeciwko zasłonili firanki. Wróciła spokojnie do łazienki i kontynuowała mycie się. Po 10 minutach wyszła odświeżona. W całym pokoju czuć było zapach truskawkowego żelu pod prysznic. Zdjęła zbędne poduszki z łóżka i położyła na fotelu. Odsunęła kołdrę i położyła się na łóżku. Przykryła się i po chwili już spała.

 ~*~*~*~*~*~*~*~*~

Rano obudziła ją delikatnie mama. Przetarła oczy i spojrzała na kobietę.
- Gotowa na pierwszy dzień szkoły?
- A mam jakiś wybór? - Mama podeszła i pocałowała ją w głowę.
- Za 15 minut śniadanie. - Abigale jeszcze chwilę powyciągała się na łóżku po czym wstała i skierowała się do łazienki. Umyła zęby, przemyła twarz i rozczesała włosy. Wróciła do pokoju i otworzyła szafę z zamiarem poszukania jakiś ubrań. Założyła na siebie jasne dżinsy, białą koszulkę i brązową, skórzaną kurtkę. Wzięła torbę z książkami i zeszła na dół. Na stole stał talerz z dwoma tostami i szklanka soku pomarańczowego. Abigale usiadła i zaczęła się zajadać.
- Gdzie tata? - Spojrzała pytająco na mamę.
- W pracy. - Dziewczyna zdziwiła się lekko, że tak szybko znalazł sobie pracę, jednak po chwili pomyślała, że mógł załatwić ją wcześniej. Dokończyła śniadanie i odstawiła talerz do zlewu.
- Czy mój samochód został już przywieziony?
- Tak, przywieźli go rano. - Abigale podeszła i pocałowała mamę w policzek. - Ej, nie podwieźć cię do szkoły?
- Nie dzięki, dam sobie radę. - Uśmiechnęła się i wyszła do samochodu. Włączyła dzipies i po 10 minutach była pod szkołą. Wzięła torbę i skierowała się do gabinetu dyrektorki.
- Tak się cieszę, że już dotarłaś. Jestem dyrektorką szkoły. Jak byś miała jakiś problem to śmiało zapraszam do mnie. - Kobieta uśmiechnęła się i podała jej kartkę. - Tu jest twój plan lekcji oraz kod do szafki.
- Dziękuję. - Abigale wstała i skierowała się do drzwi. - Do widzenia.
- Do widzenia. - Poszła w stronę szafek. Na korytarzu zobaczyła chłopaka z okna naprzeciwko jej. Szybko odwróciła się i zaczęła szukać swojej szafki. Gdy do niej doszła zaczęła wpisywać kod. Jednak zamek nie chciał odpuścić. W tym czasie podeszła do niej blondynka z okna.
- Hej, problemy z szafką? - Dziewczyna pokiwała głową. Celin udawała, że majstruje coś przy zamku i wyszeptała – Aperi.** - Zamek puścił, a szafka się otworzyła.
- Dziękuję.
- Celine Patet. - Blondynka wyciągnęła do niej dłoń.
- Abigale Omnis. - Uścisnęła dłoń dziewczyny. Celine spojrzała na nią pytająco. Po chwili podeszła do nich Vanessa. Blondynka uśmiechnęła się i odsunęła się.
- Jesteś tą nową?
- Wieści szybko się rozchodzą...
- To małe miasto. - Uśmiechnęła się przyjaźnie i wyciągnęła do niej dłoń. - Vanessa Celeri, ale mów do mnie Ness. - Dziewczyna uścisnęła jej dłoń.
- Abigale Omnis. - Pomiędzy nimi wepchnęła się nagle wysoka blondynka w miętowych szpilkach i jasno różowej sukience na grube ramiączka.
- Hej jestem Susi Forest. Przewodnicząca szkoły. Ty zapewne jesteś Abigale Omnis. Jetsem tu po to by cię oprowadzić. Chodź za mną. - Abigale zamknęła szafkę i posłusznie poszła za nią.
- Celine trzeba zebrać dziewczyny i chłopaków. Teraz. - Blondynka pokiwała głową i poszła w przeciwną stronę. Po 10 minutach cała siódemka szła leśną ścieżką, aż doszli do ściany liści. Charlie odgarnął gałęzie i przepuścił dziewczyny i Toniego, po czym sam wszedł. Doszli do rozwalonych murków i usiedli na nich.
- O co chodzi Vanessa?
- Pamiętacie tą nową z wczoraj? - Wszyscy zgodnie pokiwali głowami. - Ona jest jedną z nas.
- To nie możliwe. Jest tylko pięć żywiołów. - Wtrąciła Patricia.
- Wiem Trixi. Ale pomyśl, przedstawiła mi się dzisiaj. Ma na nazwisko Omnis. Co oznacza całość. Jej nazwisko jak nasze jest powiązane z tym kim jesteśmy.
- Trzeba ją sprawdzić. - Wtrącił Tony.
- I ty się tym zajmiesz. - Powiedziała Judy.
- Czemu ja?
- Pomyśl. Masz okno centralnie na jej pokój. Możesz ją obserwować 24 godziny na dobę.
- Nie jestem pedofilem Judy.
- A zresztą to nic nie da.
- A to niby czemu? - Judy spojrzała na Vanesse.
- Skąd mamy wiedzieć, że ona wie kim jest?
- To ją zmusimy do pokazania tego.
- A jak chcesz to zrobić Trixi.
- Po mojemu Olivio. - Olivia spojrzała na nią nie zadowolona. - No co? To jedyny sposób sami się zgodzicie.
- Trzeba to zrobić łagodnie Trix. Zajmę się tym.
- Książę na białym rumaku się znalazł. - Patricia przewróciła oczami.
- To załatwione. Dopóki Tony nie dowie się czegokolwiek nic nie robimy. Traktujemy ją jak nową uczennicę nic więcej. - Po czym wszyscy wstali i rozeszli się. Tony szukał po szkole Abigale. Zobaczył ją na korytarzu gadającą z Trixi. Stanął i przyglądał się co ona kombinuję. Po chwili zobaczył, że wchodzą do jednej z klas. Podszedł bliżej.
- Zaraz wrócę zaczekaj tu na mnie. - Po tych słowach Patricia zamknęła klasę i szepnęła – Inclusi.***
- Stanęła przy szafkach i ścisnęła pięść. W sali w której zamknięta była Abigale zaczął wydobywać się dym. Brunetka rzuciła się do drzwi, by wyjść jednak były zamknięte.
- Pomocy! Niech ktoś mi pomoże! - Darła się i waliła w drzwi Abigale. Do Patrici podbiegł Tony.
- Zwariowałaś, udusisz ją. - Po chwili w sali wybuch pożar. Tony szybko podbiegł i próbował otworzyć drzwi. - Trixi przestań! - Patricia stała zdezorientowana.
- Ale ja już dawno nic nie robię. - Podeszła do Toniego, złapała za klamkę i wyszeptała – Aperi. - Drzwi puściły. Chłopak wszedł do klasy i wyniósł dziewczynę na korytarz. Abigale zaczęła kaszleć. Trixi weszła do klasy i uciszyła ogień.
- Jak to się stało? - Powiedziała Abigale dalej kaszląc.
- To sala chemiczna, być może gaz się ulotnił i jakimś cudem powstała iskra. - Dziewczyna spojrzała na niego. Tony pomógł jej wstać i otrzepał jej kurtkę. - Nic ci nie jest.
- Nie, wszystko w porządku. Dziękuję. - Spojrzała na niego. - Jestem Abigale Omnis.
- Chłopak wyciągnął do niej rękę. - Podglądacz z okna. - Uśmiechnęła się i uścisnęła jego dłoń. Tony Pertinax. Chodź podwiozę cię do domu.
- Nie trzeba zostawiłam samochód na parkingu szkolnym.
- To podwiozę cię twoim. Nie powinnaś teraz prowadzić.
- Ok. - Chłopak objął dziewczynę ramieniem i ruszyli w stronę parkingu. Wziął od niej kluczyki i otworzył samochód po czym jak dżentelmen otworzył jej drzwi i gestem zaprosił do środka. Ruszył spod szkoły i w niecałe 10 minut był pod domem Abigale. Otworzył jej drzwi i pomógł wysiąść.
- Dziękuję. - Wyszeptała.
- Nie ma za co. - Uśmiechnął się i oddał dziewczynie kluczyki. - Dasz sobie radę?
- Tak, mam tylko dwa kroki do drzwi.
- Ok. To do zobaczenia w oknie. - Uśmiechnął się uwodzicielsko. Na co ona tylko zaśmiała się i poszła do domu. Tony, gdy odchodził wyciągnął telefon i odczytał wiadomość od Vanessy. „Za 5 minut na polanie”. Gdy dotarł wszyscy już byli.
- Spóźniony.
- Musiałem odwieźć Abigale po twoim występie. Co ty sobie myślałaś, że magicznie uda jej się otworzyć drzwi?!
- Przynajmniej wiemy, że jest jedną z nas. - Wszyscy spojrzeli na Trixi pytająco. - Ja wywołałam tylko dym. Ona rozpaliła ten ogień. Nie wiem jakim żywiołem włada, ale jest cholernie silna.
- Więc trzeba ją wtajemniczyć. - Powiedziała Vanessa uśmiechając się.

                                                                                                ~*~*~*~*~*~*~*~*~

Ostende* - (z łac ) Odsłoń się
Aperi** - (z łac.) Otwórz się 
Inclusi*** - (z łac.) Zamknij się
                                                                                                                   ~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jest i pierwszy rozdział. 
Taki trochę tajemniczy, ale już w następnym wiele się wyjaśni :)
Zachęcam do komentowania ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz