wtorek, 22 kwietnia 2014

2. Niezapowiedziany gość.

Abigale pobiegła na górę. Założyła krótkie czarne spodenki i szarą bluzkę na ramiączka z dekoltem. Popsikała się perfumami i zeszła na dół.
- Wychodzę! - Ściągnęła z wieszaka czarną skórzaną kurtkę.
- Dokąd? - Spytała mama wychodząc z kuchni.
- Jest organizowana dyskoteka szkolna w barze. Obiecałam przewodniczącej szkoły, że pomogę z dekoracjami.
- Dobrze. Tylko nie wróć za późno. - Abi uśmiechnęła się i wyszła. Stanęła przy samochodzie i zaczęła szukać w torebce kluczyków. Koło jej domu zatrzymał się samochód. Odsunęła się szyba od strony kierowcy.
- Niech zgadnę jedziesz do baru? - Dziewczyna lekko zlękła się i spojrzała na Toniego.
- Przestraszyłeś mnie. - Uśmiechnęła się.
- Podwieźć cię?
- Nie trzeba, musiałam zostawić kluczyki w domu. - Tony przewrócił oczami i zatrąbił klaksonem.
- Wsiadaj. - Uśmiechnął się uroczo. Po dłuższej chwili Abigale wsiadła do samochodu. - Co się stało, że się przeprowadziłaś do naszego miasteczka?
- Jak bym sama wiedziała...
- Tak po prostu kazali ci się spakować i przyjechaliście tu? - Abigale chwile zastanawiała się po czym spojrzała na chłopaka.
- Tak dokładnie tak było. - Po czym znowu odwróciła się i spoglądała za szybę. Dalszą podróż przesiedzieli w ciszy. Tony zaparkował koło baru, wysiadł i otworzył drzwi Abigale.
- Dziękuję za podwiezienie.
- Nie ma za co. - Uśmiechnął się zalotnie. Stali tak chwilę i patrzyli na siebie, gdy podeszła do nich Vanessa z Monic.
- Hej Abigale. - Uśmiechnęła się do niej.
- Hej. - Abi odwzajemniła uśmiech. Ness podeszła do Toniego i zaczęła całować. Abigale zdziwiła się lekko.
- Poznałaś już Toniego? To mój chłopak. - Tony objął Ness ramieniem.
- Chłopak? Uroczo. - Uśmiechnęła się. - Muszę poszukać Susi. Do zobaczenia na imprezie. - Skierowała się w stronę baru. Gdy tylko weszła zauważyła wysoką blondynkę w sukience dyrygującą innymi.
- Hej Susi.
- O hej. Twoje zadanie to... - Spojrzała na listę którą trzymała w ręku. - powykładaj na stoły przekąski i napoje. Zaraz przydzielę ci kogoś do pomocy. - Puściła jej oczko po czym odeszła.
- Przekąski, świetnie. - Skierowała się w stronę magazynu. Do baru weszła Trixi z Charliem. Podeszła do niej wkurzona Ness.
- Gdzie ty byłaś? Umawialiśmy się pół godziny temu.
- Nie, ty to ustaliłaś ja tylko pokiwałam głową. Wyluzuj przecież jestem.
- Działamy zgodnie z planem, nie odwal niczego tym razem.
- Dobrze mamo. - Trixi uśmiechnęła się kpiąco.
- Piłaś coś? Śmierdzi od ciebie papierosami. - Patricia wzruszyła ramionami i weszła w głąb baru.
- Gdzie jest Judy? - Charlie tylko wzruszył ramionami. Chciał odejść, ale pojawiła się Susi.
- Jak świetnie, że jesteście. Charlie pomożesz Abigale w przynoszeniu przekąsek.
- Ja mogę to zrobić. - Wyrwała się Ness.
- Dla ciebie mam inne zadanie. - Uśmiechnęła się do niej i zajrzała w swoją listę. - Pomożesz wieszać lampki na ścianach.
- Świetnie. - Ness spojrzała na Charliego.
- Nie ma takiej opcji nie zamienię się. - Po czym poszedł do magazynu. Vanessa rozglądała się w celu odnalezienia Trixi. Znalazła ją siedzącą przy barze i pijącą. Pokręciła głową i poszła wieszać lampki. Abigale wychodziła tyłem z tacą, gdy poczuła że na kogoś wpada. Odwróciła się gwałtownie.
- Przepraszam, kompletnie cię nie zauważyłam. - Charlie uśmiechnął się i pomógł dziewczynie złapać równowagę.
- Jestem Charlie Carissimi.
- Abigale Omnis. - Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
- To gdzie mamy zanosić te przekąski? - Spojrzał na nią pytająco.
- A więc ty mi pomagasz? Na stoły. - Po czym ruszyła, by odnieść tacę.
Po pół godzinie przygotowań impreza była gotowa. Muzyka zabrzmiała, a ludzie przybywali. Charlie podszedł do Trixi i Judy.
- Nie za dużo tego alkoholu? - Objął Trixi ramieniem. - Wiesz, że sprzedajesz nie letniej. - Zwrócił się do barmana.
- Wyluzuj Charlie. - Uśmiechnęła się do niego słodko i dopiła alkohol z szklanki.
- Chodź tańczyć. - Gdy dziewczyna zeszła ze stołka obkręcił ją i poszli razem tańczyć. Do siedzącej samej Judy podszedł Victor.
- Hej słonko. - Pocałował ją namiętnie.
- Hej. - Uśmiechnęła się.
- Chcesz zatańczyć?
- Hmm... nie. - Uśmiechnęła się zadziornie na co chłopak pociągnął ją za rękę na parkiet. Dołączyli do nich także Tony z Vanessą. Abigale wyszła przewietrzyć się na taras. Zobaczyła w rogu blondynkę. Wyglądało to tak jakby mówiła sama do siebie. Abi zdziwiła się i podeszła do niej.
- Hej. - Dziewczyna odwróciła się. - Jestem Abigale Omnis. - Blondynka od razu uśmiechnęła się.
- Freya Climb. - Abi odwzajemniła uśmiech.
- Wybacz że zapytam, ale z kim rozmawiasz?
- Pewnie mi nie uwierzysz, ale z duchem. - Abigale spojrzała na nią niepewnie.
- Z duchem?
- Tak. Może wydawać ci się to dziwne, ale naprawdę je widzę.
- Jak?
- Mój ojczym kiedyś próbował mnie udusić. Byłam na wpół martwa, na etapie „światełko w tunelu” i wtedy mnie uratowano. Od tamtego momentu widzę duchy.
- Przykro mi z tego powodu. - Freya uśmiechnęła się.
- To nic przynajmniej nie czuję się samotna.
- Co powiesz na to, że pójdziemy potańczyć?
- Ok. - Poszły razem do baru na parkiet.

                             ~*~*~*~*~*~*~*~*~

Przy Barze stała Celine i bacznie wszystkich obserwowała, gdy podszedł do niej John.

- Idziemy tańczyć czy od razu zaczniemy się całować? - Celine zmrużyła oczy.
- Palant z ciebie. - Odepchnęła go lekko ramieniem i poszła tańczyć. Po chwili poczuła, że ktoś przytula ją od tyłu i tańczy z nią. Odwróciła się i znowu zobaczyła Johna.
- Nie dotarło do ciebie, że nie chcę z tobą tańczyć?
- To tańcz obok. - Przybliżył się i zaczął szeptać. - Blisko mnie. - Celine odsunęła się i zamachnęła. Chłopak złapał się za policzek.
- Odczep się ode mnie. - Po czym podeszła do Vanessy i szepnęła. - Zaczynamy. - Charlie zaczął iść w stronę Abigale.
- Hej, sorry, że ci przeszkadzam, ale Susi chciała coś od nas. Jest w porcie to nie daleko.
- Ok. - Abi posłusznie poszła za chłopakiem do portu. Szli spory kawałek co zaczęło dziwić dziewczynę. - Jesteś pewien, że to nie daleko bo idziemy już długo. - Dziewczyna zaczęła czuć się nie pewnie i rozglądała się wokoło.
- Już jesteśmy. - Na końcu pomostu stała Vanessa, Olivia, Trixi, Judy, Celin i Tony.
- O co chodzi? Mówiłeś, ze Susi chciała coś od nas.
- Tak... skłamałem, ale inaczej nie poszła byś ze mną. - Dodał na swoją obronę.
- Mówiłaś, że nie wiesz czemu tu przyjechałaś. My chyba wiemy. - Wtrącił Tony.
- Ach tak. A więc świetnie bawcie się dobrze, ale ja wracam do baru.
- Abigale to nie tak. Nie zastanawiałaś się nigdy co oznacza twoje nazwisko?
- Uwierz mi Vanesso, ale jakoś nigdy nie było mi to potrzebne.
- To po łacinie całość. - Wtrąciła Judy. - Moje oznacza silna, Vanessy gwałtowna, Patricii żarliwa, Olivii głęboka, a Celine jasność.
- No i świetnie, a co to ma wspólnego z tym, że przyprowadziliście mnie tutaj?
- O matko przestańcie się bawić. - Trixi podeszła do Abigale. - Jesteś czarownicą, jak my wszystkie. - Abi parsknęła śmiechem.
- Czarownicą? Serio? Rozumiem jestem nowa, ale nie urodziłam się wczoraj. - Abigale zaczęła iść w stronę baru. Podbiegła do niej Olivia i zatrzymała ją.
- Zaczekaj, pokażę ci. - Blondynka stanęła naprzeciwko niej i zamknęła oczy. Po chwili wokół nich zaczęły unosić się kulę wody. Latały im nad głowami jak pióra na wietrze. Abigale nie mogła uwierzyć w to co widzi. Była przerażona tym.
- Kim ty jesteś?!
- Czarownicą tak jak i ty. Spróbuj też to potrafisz. - Olivia zaczęła iść w jej stronę jednak dziewczyna odsunęła się od niej.
- Olivio nie wiemy jakim żywiołem włada. - Olivia spojrzała na Ness. Do Abigale podeszła Trixi.
- Jedno jest pewne. Rozpalasz ładne pożary.
- To twoja sprawka? - Patricia pokręciła głową.
- Twoja. Spróbuj. - Wzięła do ręki patyk. - Pomyśl, że ten patyk się rozpala, poczuj to ciepło, zapach palonego drewna.
- Jesteś nienormalna. - Trixi zaczęła się do niej zbliżać. - Nie podchodź do mnie. Powiedziałam nie podchodź! - W tym momencie patyk w ręku Trixi zapalił się.
- Widzisz, potrafisz. - Abigale przerażona odwróciła się i pobiegła w drugą stronę.
- Wystraszyłaś ją. - Tony pobiegł za nią. Dogonił ją w połowie pomostu. - Hej, stój. - Złapał ją za rękę i pociągnął do siebie. Abi wtuliła się w niego. Tony zaczął gładzić ją po głowie. - Już spokojnie.
- O co tu chodzi?
- Chodź. - Pociągnął ją na plażę. Stanął naprzeciwko niej i złapał ją za ręce. - Teraz skup się. Pomyśl o tym, że piasek wiruje wokół nas.
- Nie potrafię.
- Spróbuj. - Abigale odetchnęła. Zamknęła oczy i próbowała poruszyć piaskiem. Po chwili otworzyła oczy.
- Nie potrafię. Musieliście mnie z kimś pomylić.
- Na pewno? - Tony pokazał jej gestem by się odwróciła. Zobaczyła za sobą małe piaskowe tornado.
- Ale jak to? To ja zrobiłam?
- Tak. A teraz przenieś je wokół nas. - Dziewczyna znowu zamknęła oczy i próbowała skupić się na zadaniu. Otworzyła oczy i zobaczyła, że stoją w środku wiru z piasku. Uśmiechnęła się.
- Widzisz, jesteś jedną z nich. - Tony spojrzał jej głęboko w oczy zaczęli się do siebie zbliżać. Ich usta dzieliły milimetry. Gdy nagle Abigale odsunęła się, a piasek opadł na ziemię. Spojrzała na Toniego i uciekła. Biegła przed siebie nawet nie wiedziała gdzie. Na chwilę obejrzała się za siebie i poczuła jak upada.
- Wow, nic ci nie jest? - Luke podał jej rękę by mogła wstać.
- Nie, wszystko w porządku. Przepraszam. - Uśmiechnęła się do niego przepraszająco.
- Nic się nie stało. - Odwzajemnił uśmiech. - Ty jesteś ta nowa?
- Tak, Abigale Omnis. - Podała mu rękę.
- Luke Vilain. Przed czym uciekałaś? - Abigale obejrzała się za siebie.
- Przed niczym.
- Może wejdziemy do środka, robi się chłodno.
- Jasne. - Poszli razem do baru.
- Przynieść ci coś do picia? - Abi skinęła tylko głową. Po chwili chłopak zniknął jej z oczu. Rozglądała się w tłumie, ale nigdzie nie widziała nikogo z czarownic. Odetchnęła z ulgą.
- Hej, gdzie zniknęłaś? - Podeszła do niej Freya
- Freya, przepraszam cię, ale to było jakieś nie porozumienie i lekko zgubiłam się, ale na szczęście Luke pokazał mi drogę. - Uśmiechnęła się na co blondynka odwzajemniła uśmiech. Po chwili przyszedł Luke z bratem.
- Abigale to jest mój brat Sebastian. - Sebastian wyciągną rękę. Abi uścisnęła ją.
- Miło mi cię poznać.
- Ciebie również. - Zaczęła lecieć wolna piosenka. Sebastian zwrócił się do stojącej obok Frei. - Zatańczysz?
- Z przyjemnością. - Uśmiechnęła się i poszła z nim na parkiet. Luke przybliżył się do Abigale.
- Zatańczysz?
- O nie, ja nie tańczę. - Wyciągnął do niej rękę.
- No nie daj się prosić. - Zrobił słodką minę szczeniaczka.
- No dobrze. - Abigale chwyciła jego dłoń i razem poszli na parkiet. Do baru weszły dziewczyny z Tonym i Charliem. Do Trixi podszedł Colin.
- Zatańczysz? - Patricia ukradkiem spojrzała na Charliego.
- Tak. -W tym momencie na parkiet Victor porwał Judy. Vanessa stała przy barku, w tym czasie Tony przyglądał się tańczącej Abigale.
- Charlie od kiedy oni się znają?
- A bo ja wiem? To impreza łatwo się z każdym zapoznać. - Ukradkiem dostrzegł Trixi z Colinem. - Idę się napić.
- Idę z tobą. - Gdy doszli do baru Ness była już w niezłym stanie.
- Hej kotku. - Zaczęła namiętnie całować Toniego.
- Jesteś pijana. - Vanessa dźwignęła się na nogi, lecz ledwo stała. - Odwiozę cię do domu. - Tony wziął brunetkę na ręce, ukradkiem spojrzał na roześmianą Abigale i poszedł do samochodu. Piosenka się skończyła. Impreza dobiegła końca. Nagle wszyscy usłyszeli pisk i spojrzeli na scenę. Przy mikrofonie stała Susi.
- Potrzebni są ochotnicy do posprzątania po imprezie. - Większość osób zaczęła wychodzić. Susi udało się złapać Trixi, Charliego, Abigale, Johna, Celin i Luka. - Cieszę się, że pomożecie mi sprzątać. - Po czym Susi rozdała każdemu po worku na śmieci, a sama gdzieś zniknęła. Charlie i Trixi zaczęli sprzątać stoły z przekąskami, co jakiś czas coś podjadając.
- Jak tam impreza? Dobrze się bawiłaś?
- Nie było źle. A ty?
- Nie najgorzej. - Wziął ze stołu ciasteczko i wsadził Trixi do buzi przy okazji smarując ją dżemem truskawkowym. - Teraz twarz pasuje ci do włosów.
- Zemszczę się. - I obydwoje zaczęli się śmiać i smarować najróżniejszymi kremami i ciastkami. Abigale i Luke ścierali stoły mokrymi ścierkami.
- O patrz ominęłaś plamę. - Zaśmiał się Luk
- To ty ją ominąłeś. - Oburzyła się Abi po czym roześmiała się.
- O chyba jesteś brudna na twarzy. - Uśmiechnął się uroczo.
- Nawet się nie waż. - Luke zaczął ganiać Abigale po całym barze. Celin najmniej podobała się jej robota. Musiała ściągać głupie lampki, ku uciesze Johna który stał na dole i trzymał ją by nie spadła. Gdy skończyli wszyscy rozeszli się w inne strony. Charlie poszedł odprowadzić Trixi i Celin. John poszedł okrężną drogą przez las.

- Powinienem odprowadzić cię do domu. - Uśmiechnął się Luk.
- Nie trzeba, naprawdę. Mam nie daleko, a poza tym chciałam się przespacerować sama.
- Rozumiem. - Abigale podeszła i dała mu buziaka w policzek.
- Dziękuję za miły wieczór.
- Do zobaczenia w szkole.
- Do zobaczenia. - Luk skręcił w stronę plaży, a Abigale poszła prosto. Szła sama po chodniku aż podjechał koło niej samochód.
- Podwieś cię?
- Nie dzięki Tony, przejdę się.
- Do domu masz jeszcze spory kawałek, a przywiozłem cię co mnie zobowiązuje, by odprowadzić cię bezpiecznie do domu.
- Dam sobie radę. - Uśmiechnęła się sztucznie do niego.
- Nie utrudniaj dżentelmenowi pracy.
- Zrób sobie wolne. - Tony zatrzymał się.
- Abi. - Abigale też się zatrzymała i popatrzyła na niego. - Przecież nic się nie stanie jak cię podwiozę. - Dziewczyna przewróciła oczami i weszła do środka. Jechali w ciszy którą przerwała Abigale.
- Więc ile już jesteście z Vanessą?
- Cztery lata.
- Wow, to sporo.
- Tak. I chciał bym cię przeprosić za to na plaży. Nie wiem co się stało. Chce żebyś wiedziała, że kocham Vanesse.
- A ja nie zamierzam stawać pomiędzy wami. Naprawdę. Po prostu lepiej będzie jak będziemy trzymać się od siebie z daleka. - Gdy wysiadała pomachała mu jeszcze i poszła do domu. Drzwi były lekko uchylone. Weszła powoli do środka.
- Mamo? - Rozejrzała się w przedpokoju. - Tato? - Nadal nic słyszała tylko ciszę. Rozejrzała się po dolnym piętrze, ale nikogo nie było. Weszła cicho na górę i sprawdziła pokoje. Też było pusto. Weszła na schody i zobaczyła postać w czarnej pelerynie, czarnym ubraniu i w kapturze. Osobnik spojrzał się na nią, ale jedyne co zobaczyła to białą wenecką maskę z czarną łzą na policzku. Trzymał w ręku nóż. Gdy tylko ją zobaczył zaczął biec na górę. Dziewczyna zaczęła uciekać. Wbiegła do swojego pokoju i zamknęła drzwi. Barykadowała je swoim ciałem.
- Pomocy! Niech ktoś mi pomorze! - Ledwo utrzymywała drzwi. Gdy nagle ostrze przebiło drzwi i pojawiło się tuż koło jej twarzy. Drzwi puściły. Postać weszła do pokoju. Szedł do niej powoli z uniesionym nożem. - Pomocy! - Krzyczała rozpaczliwie. Nagle usłyszała na dole hałas. Po schodach wbiegł Tony. Postać odwróciła się w jego stronę i drasnęła go nożem w ramię.
- Tony! - Podbiegła do chłopaka, a postać uciekła. - Nic ci nie jest?
- Nie. - Draśnięcie nie było głębokie. Usłyszeli na dole hałas i jęk. Szybko zbiegli na dół. Tajemniczej osoby w masce już nie było. Abigale weszła do salonu i zaczęła płakać tuż za nią wbiegł Tony. Dziewczyna rzuciła się na podłogę do ciała swojego ojca.
- Dzwoń po pogotowie! Wszystko będzie dobrze tato. - Położyła sobie jego głowę na kolanach i trzymała go za rękę. Po 5 minutach przyjechało pogotowie. Tony odsunął Abigale od ojca, by lekarze mogli go obejrzeć.
- Co tu się dzieję? Co robią karetki i policja przed naszym domem?
- Mamo... - Do matki Abi poszedł lekarz.
- Pani mąż nie żyję. - Dziewczyna rzuciła się i przytuliła mamę, ta zaś zaczęła płakać i przytulać do siebie córkę.

                                    ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Jeżeli chodzi o "Postać w masce" nie sugerujcie się płcią jaką opisuję ją ;)

niedziela, 20 kwietnia 2014

1. Prolog

„Chciałam cię chronić, lecz przed przeznaczeniem nie da się uciec”.

~*~*~*~*~*~*~*~*~


Abigale przebudziła się. Zaczęła wyciągać się na tylnim siedzeniu w samochodzie. Zakryła lekko usta, gdy ziewała i spojrzała za okno. Przejeżdżali przez most za którym znajdował się jej nowy dom. Rodzice dalej nie chcieli powiedzieć czemu się przeprowadzają. Decyzja ta została podjęta tak szybko, że nie zdążyła pożegnać się z przyjaciółmi. Zostawiła tamto życie dla zupełnie obcego i nieznanego.
- Odpowiecie mi może teraz, dlaczego tak nagle się przeprowadzamy? - Abigale spojrzała na ojca, ale ten tylko wpatrywał się w drogę, zaś mama smacznie spała opierając głowę o szybę.
- Świetnie... - Szepnęła dziewczyna i oparła się. Po chwili zadumań zaczęła szukać swojego telefonu. Jej ruchy stały się bardziej gwałtowne, gdy przez dłuższy czas nie mogła go znaleźć.
- Widzieliście mój telefon? - Matka dziewczyny przebudziła się i spojrzała na swojego męża.
- Gdy spałaś, spadł ci więc go podniosłam. - Kobieta podała telefon dziewczynie.
- Dzięki. - Abi odszepnęła i wzięła telefon. Weszła w wiadomości, by zobaczyć czy któryś z przyjaciół napisał do niej, lecz nie miała tam żadnych wiadomości, nawet starych. Weszła w kontakty, by napisać do kogoś, ale nie miała żadnego zapisanego kontaktu prócz rodziców.
- Usunęliście mi kontakty?
- Oczywiście, że nie. Być może przez przypadek sama je usunęłaś. - Kobieta uśmiechnęła się do niej. Brunetka odwzajemniła uśmiech i położyła telefon koło siebie. Zobaczyła koło drogi znak.
„ Witamy w Mistero”
Domyśliła się, że tu będzie teraz mieszkać. Podjechali pod dwupiętrowy domek. Wysiadła i rozejrzała się po okolicy. Miasteczko nie różniło się bardzo od tego w którym mieszkała wcześniej. Podeszła do niej mama i objęła ją ramieniem.
- I jak ci się podoba?
- Jest ok. - Kobieta pogładziła ją po ramieniu i poszła do samochodu po walizki. Abigale wzięła swoje rzeczy i weszła za rodzicami do domu. Za drzwiami ukazał jej się niewielki przedpokój. Od razu po lewej stronie były schody prowadzące na górę. Na wprost mieściła się kuchnia. Po prawej stronie był wycięty łuk za którym znajdował się przytulny salon. Abigale weszła na schody i szła powoli na górę. Znajdował się tam mały korytarzyk. Dołączyła do niej mama. Gestem wskazała jej pokój po lewej stronie.
- To jest twój pokój. Po drugiej stronie na końcu korytarza jest pokój mój i taty. - Dziewczyna uśmiechnęła się i weszła do swojego nowego pokoju. Nie był on duży, ale przyjemny. Przy drzwiach od razu znajdowały się drzwi do łazienki. Naprzeciwko było jedno okno z białymi firankami. Pod oknem stał biały fotel. Na środku pokoju stało duże drewniane, dwuosobowe łóżko z białą pościelą. Obok niego stały dwie szafki nocne. Naprzeciwko łóżka stała komoda z szufladami, a obok niej wielka drewniana szafa do sufitu. Abigale podeszła do okna. Odsłoniła firanki i otworzyła je. Delikatny wietrzyk wdarł się do pokoju kołysząc lekko białymi firankami. Spojrzała przez nie i zobaczyła przyglądającego się jej chłopaka stojącego bez koszulki naprzeciwko w oknie. Zasłoniła okno.
- Koszulek w domu nie masz. - Szepnęła do siebie. Podeszła do walizki i zaczęła ją rozpakowywać.

~*~*~*~*~*~*~*~*~

Tony odsunął się od okna. Podszedł do łóżka i wziął z niego białą koszulkę. Założył ją na siebie i sięgnął do szafki nocnej po telefon.
- Hej Vanessa. Jesteście zajęte? Właśnie wprowadziła się moja nowa sąsiadka.
- Za chwile będziemy. - Usłyszał w telefonie po czym rozłączył się. Nie minęło 10 minut, gdy do jego pokoju weszło 5 dziewczyn.Vanessa, Celine, Judy, Patricia i Olivia.
- Ładna jest? - Podeszła do okna zaciekawiona Celine. Gdy zobaczyła zasłonięte okno gestem przywołała do siebie Ness. - Odsłoń jej okno. - Brunetka spojrzała się na nią po czym zwróciła się w stronę okna. Spojrzała na okno sąsiadki i wyszeptała.
- Ostende.* - Firanki jak na zawołanie odsunęły się. Stały chwilę i przyglądały się.
Abigale spojrzała zdziwiona na okno. Nie wiedziała jak to się stało. Podeszła do okna i spojrzała naprzeciwko. Zobaczyła stojące tam dwie dziewczyny. Jedna z nich pomachała do niej. Abigale uśmiechnęła się i zasłoniła je z powrotem. Zeszła na dół do salonu, gdzie siedzieli jej rodzice.
- Głodna?
- Nie dziękuję. - Uśmiechnęła się i usiadła na kanapie. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Po dłuższej chwili stwierdziła, że ten dom nie wygląda jak by ktoś dopiero się tu wprowadził. Na ścianach wisiały obrazy, na stoliku stał wazon z sztucznymi kwiatami. Wokoło były powieszone doniczki z zielonymi kwiatami. Na ziemi leżał dywan w różne kształty, a na oknach były powieszone firanki. Wydawało jej się to dziwne. Wyglądało to tak jakby ktoś specjalnie przygotował to dla jej rodziny. Usłyszała jak mama coś do niej mówi i ocknęła się z rozmyśleń. - Co?
- Pytałam nad czym tak myślisz?
- Nad niczym. - Uśmiechnęła się. - Wiecie co, ja pójdę na górę wziąć prysznic i położę się spać. Ta podróż strasznie mnie wymęczyła. - Jej mama tylko skinęła głową na co dziewczyna wstała i poszła na górę. Wyjęła z szafy białe dresy, jasno różową koszulkę na krótki rękaw i ręcznik. Weszła do łazienki i zamknęła drzwi. Rzeczy położyła na toaletce, a ubrania z podróży wrzuciła do kosza na pranie. Odkręciła wodę i weszła pod prysznic. Zmoczyła się już cała od stóp po czubek głowy, gdy przypomniała sobie, że nie wzięła kosmetyczki. Owinęła się ręcznikiem i wyszła. Podeszła do walizki i wyciągnęła niewielka niebieską kosmetyczkę w białe groszki. Podeszła do okna, by je zamknąć. Na szczęście naprzeciwko zasłonili firanki. Wróciła spokojnie do łazienki i kontynuowała mycie się. Po 10 minutach wyszła odświeżona. W całym pokoju czuć było zapach truskawkowego żelu pod prysznic. Zdjęła zbędne poduszki z łóżka i położyła na fotelu. Odsunęła kołdrę i położyła się na łóżku. Przykryła się i po chwili już spała.

 ~*~*~*~*~*~*~*~*~

Rano obudziła ją delikatnie mama. Przetarła oczy i spojrzała na kobietę.
- Gotowa na pierwszy dzień szkoły?
- A mam jakiś wybór? - Mama podeszła i pocałowała ją w głowę.
- Za 15 minut śniadanie. - Abigale jeszcze chwilę powyciągała się na łóżku po czym wstała i skierowała się do łazienki. Umyła zęby, przemyła twarz i rozczesała włosy. Wróciła do pokoju i otworzyła szafę z zamiarem poszukania jakiś ubrań. Założyła na siebie jasne dżinsy, białą koszulkę i brązową, skórzaną kurtkę. Wzięła torbę z książkami i zeszła na dół. Na stole stał talerz z dwoma tostami i szklanka soku pomarańczowego. Abigale usiadła i zaczęła się zajadać.
- Gdzie tata? - Spojrzała pytająco na mamę.
- W pracy. - Dziewczyna zdziwiła się lekko, że tak szybko znalazł sobie pracę, jednak po chwili pomyślała, że mógł załatwić ją wcześniej. Dokończyła śniadanie i odstawiła talerz do zlewu.
- Czy mój samochód został już przywieziony?
- Tak, przywieźli go rano. - Abigale podeszła i pocałowała mamę w policzek. - Ej, nie podwieźć cię do szkoły?
- Nie dzięki, dam sobie radę. - Uśmiechnęła się i wyszła do samochodu. Włączyła dzipies i po 10 minutach była pod szkołą. Wzięła torbę i skierowała się do gabinetu dyrektorki.
- Tak się cieszę, że już dotarłaś. Jestem dyrektorką szkoły. Jak byś miała jakiś problem to śmiało zapraszam do mnie. - Kobieta uśmiechnęła się i podała jej kartkę. - Tu jest twój plan lekcji oraz kod do szafki.
- Dziękuję. - Abigale wstała i skierowała się do drzwi. - Do widzenia.
- Do widzenia. - Poszła w stronę szafek. Na korytarzu zobaczyła chłopaka z okna naprzeciwko jej. Szybko odwróciła się i zaczęła szukać swojej szafki. Gdy do niej doszła zaczęła wpisywać kod. Jednak zamek nie chciał odpuścić. W tym czasie podeszła do niej blondynka z okna.
- Hej, problemy z szafką? - Dziewczyna pokiwała głową. Celin udawała, że majstruje coś przy zamku i wyszeptała – Aperi.** - Zamek puścił, a szafka się otworzyła.
- Dziękuję.
- Celine Patet. - Blondynka wyciągnęła do niej dłoń.
- Abigale Omnis. - Uścisnęła dłoń dziewczyny. Celine spojrzała na nią pytająco. Po chwili podeszła do nich Vanessa. Blondynka uśmiechnęła się i odsunęła się.
- Jesteś tą nową?
- Wieści szybko się rozchodzą...
- To małe miasto. - Uśmiechnęła się przyjaźnie i wyciągnęła do niej dłoń. - Vanessa Celeri, ale mów do mnie Ness. - Dziewczyna uścisnęła jej dłoń.
- Abigale Omnis. - Pomiędzy nimi wepchnęła się nagle wysoka blondynka w miętowych szpilkach i jasno różowej sukience na grube ramiączka.
- Hej jestem Susi Forest. Przewodnicząca szkoły. Ty zapewne jesteś Abigale Omnis. Jetsem tu po to by cię oprowadzić. Chodź za mną. - Abigale zamknęła szafkę i posłusznie poszła za nią.
- Celine trzeba zebrać dziewczyny i chłopaków. Teraz. - Blondynka pokiwała głową i poszła w przeciwną stronę. Po 10 minutach cała siódemka szła leśną ścieżką, aż doszli do ściany liści. Charlie odgarnął gałęzie i przepuścił dziewczyny i Toniego, po czym sam wszedł. Doszli do rozwalonych murków i usiedli na nich.
- O co chodzi Vanessa?
- Pamiętacie tą nową z wczoraj? - Wszyscy zgodnie pokiwali głowami. - Ona jest jedną z nas.
- To nie możliwe. Jest tylko pięć żywiołów. - Wtrąciła Patricia.
- Wiem Trixi. Ale pomyśl, przedstawiła mi się dzisiaj. Ma na nazwisko Omnis. Co oznacza całość. Jej nazwisko jak nasze jest powiązane z tym kim jesteśmy.
- Trzeba ją sprawdzić. - Wtrącił Tony.
- I ty się tym zajmiesz. - Powiedziała Judy.
- Czemu ja?
- Pomyśl. Masz okno centralnie na jej pokój. Możesz ją obserwować 24 godziny na dobę.
- Nie jestem pedofilem Judy.
- A zresztą to nic nie da.
- A to niby czemu? - Judy spojrzała na Vanesse.
- Skąd mamy wiedzieć, że ona wie kim jest?
- To ją zmusimy do pokazania tego.
- A jak chcesz to zrobić Trixi.
- Po mojemu Olivio. - Olivia spojrzała na nią nie zadowolona. - No co? To jedyny sposób sami się zgodzicie.
- Trzeba to zrobić łagodnie Trix. Zajmę się tym.
- Książę na białym rumaku się znalazł. - Patricia przewróciła oczami.
- To załatwione. Dopóki Tony nie dowie się czegokolwiek nic nie robimy. Traktujemy ją jak nową uczennicę nic więcej. - Po czym wszyscy wstali i rozeszli się. Tony szukał po szkole Abigale. Zobaczył ją na korytarzu gadającą z Trixi. Stanął i przyglądał się co ona kombinuję. Po chwili zobaczył, że wchodzą do jednej z klas. Podszedł bliżej.
- Zaraz wrócę zaczekaj tu na mnie. - Po tych słowach Patricia zamknęła klasę i szepnęła – Inclusi.***
- Stanęła przy szafkach i ścisnęła pięść. W sali w której zamknięta była Abigale zaczął wydobywać się dym. Brunetka rzuciła się do drzwi, by wyjść jednak były zamknięte.
- Pomocy! Niech ktoś mi pomoże! - Darła się i waliła w drzwi Abigale. Do Patrici podbiegł Tony.
- Zwariowałaś, udusisz ją. - Po chwili w sali wybuch pożar. Tony szybko podbiegł i próbował otworzyć drzwi. - Trixi przestań! - Patricia stała zdezorientowana.
- Ale ja już dawno nic nie robię. - Podeszła do Toniego, złapała za klamkę i wyszeptała – Aperi. - Drzwi puściły. Chłopak wszedł do klasy i wyniósł dziewczynę na korytarz. Abigale zaczęła kaszleć. Trixi weszła do klasy i uciszyła ogień.
- Jak to się stało? - Powiedziała Abigale dalej kaszląc.
- To sala chemiczna, być może gaz się ulotnił i jakimś cudem powstała iskra. - Dziewczyna spojrzała na niego. Tony pomógł jej wstać i otrzepał jej kurtkę. - Nic ci nie jest.
- Nie, wszystko w porządku. Dziękuję. - Spojrzała na niego. - Jestem Abigale Omnis.
- Chłopak wyciągnął do niej rękę. - Podglądacz z okna. - Uśmiechnęła się i uścisnęła jego dłoń. Tony Pertinax. Chodź podwiozę cię do domu.
- Nie trzeba zostawiłam samochód na parkingu szkolnym.
- To podwiozę cię twoim. Nie powinnaś teraz prowadzić.
- Ok. - Chłopak objął dziewczynę ramieniem i ruszyli w stronę parkingu. Wziął od niej kluczyki i otworzył samochód po czym jak dżentelmen otworzył jej drzwi i gestem zaprosił do środka. Ruszył spod szkoły i w niecałe 10 minut był pod domem Abigale. Otworzył jej drzwi i pomógł wysiąść.
- Dziękuję. - Wyszeptała.
- Nie ma za co. - Uśmiechnął się i oddał dziewczynie kluczyki. - Dasz sobie radę?
- Tak, mam tylko dwa kroki do drzwi.
- Ok. To do zobaczenia w oknie. - Uśmiechnął się uwodzicielsko. Na co ona tylko zaśmiała się i poszła do domu. Tony, gdy odchodził wyciągnął telefon i odczytał wiadomość od Vanessy. „Za 5 minut na polanie”. Gdy dotarł wszyscy już byli.
- Spóźniony.
- Musiałem odwieźć Abigale po twoim występie. Co ty sobie myślałaś, że magicznie uda jej się otworzyć drzwi?!
- Przynajmniej wiemy, że jest jedną z nas. - Wszyscy spojrzeli na Trixi pytająco. - Ja wywołałam tylko dym. Ona rozpaliła ten ogień. Nie wiem jakim żywiołem włada, ale jest cholernie silna.
- Więc trzeba ją wtajemniczyć. - Powiedziała Vanessa uśmiechając się.

                                                                                                ~*~*~*~*~*~*~*~*~

Ostende* - (z łac ) Odsłoń się
Aperi** - (z łac.) Otwórz się 
Inclusi*** - (z łac.) Zamknij się
                                                                                                                   ~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jest i pierwszy rozdział. 
Taki trochę tajemniczy, ale już w następnym wiele się wyjaśni :)
Zachęcam do komentowania ;)