poniedziałek, 11 sierpnia 2014

5. To ty.

Na lustrze, był krwisto czerwony napis „Gra rozpoczęta”. Zdenerwowana dziewczyna, wzięła swój telefon i szybko zbiegła na dół. Wybrała numer do Toniego i zaczęła dzwonić.
- Proszę odbierz. - Szeptała nerwowo chodząc po pokoju.
Tony siedział z Vannesą na kanapie i całowali się, gdy nagle zabrzmiał dźwięk jego komórki. Oderwał się na chwilę od dziewczyny i spojrzał na telefon. Ness przewróciła oczami.
- Tym razem co chce? - Tony spojrzał zdziwiony.
- O co ci chodzi?
- O was! O nią! - Szybko się poprawiła.
- Jesteś zazdrosna? - Vanessa prychnęła.
- Ja? Zazdrosna o nią?
- Na to wygląda.
- Ostatnio spędzasz z nią więcej czasu niż ze mną! - Ness wstała z nerwów i patrzyła smutno na swojego chłopaka. Tony stanął naprzeciwko niej i spojrzał zdenerwowany.
- Nie poznaję cię. Vanessa ona potrzebuję nas teraz. Dopiero co się wprowadziła, a już ktoś napadł ją w jej własnym domu i zabił jej ojca. Nie zna tu nikogo oprócz nas. Staram się po prostu jej pomóc.
- Ale czemu akurat ty?!
- Równie dobrze mogła byś być to ty! Leżącego się nie kopie Ness. - Wziął telefon, ominął ją i poszedł do kuchni. Vanessa poszła za nim i stanęła w progu. - Zostań na dole, zaraz u ciebie będę... - Ness usłyszała kawałek rozmowy Toniego, po czym wyszła z łzami w oczach. Chłopak szybko pobiegł do Abi. Zapukał w drzwi. Po chwili otworzyła mu zdenerwowana dziewczyna.
- Co się stało?
- Byłam na dolę, by zamknąć drzwi. - Zaczęła mówić w trakcie drogi po schodach. - A gdy poszłam do pokoju zobaczyłam to. - Dziewczyna weszła do pokoju i zapaliła światło. Chłopak spojrzał zdziwiony.
- Abi? - Dziewczyna odwróciła się w jego stronę. - Tu nic nie ma. - Dziewczyna spojrzała zdziwiona.
- Tony to nie jest zabawne. Nie widzisz tego wielkiego, czerwonego napisu na lustrze. - Chłopak pokręcił głową. Dziewczyna spojrzała z przerażeniem.
- Mam pomysł. - Wyciągnął z kieszeni komórkę i wysłał szybko sms. Po 10 minutach ktoś zapukał. Abi spojrzała zdziwiona i poszła otworzyć drzwi. Do środka weszła Celin.
- Mam nadzieję, że macie dobry powód, by wyrywać mnie z łóżka.
- Na górze! - Krzyknął chłopak, po czym obydwie skierowały się do pokoju Abi. Celin weszła pierwsza i spojrzała morderczym wzrokiem na chłopaka po czym spojrzała na lustro. Jej mina szybko się zmieniła.
- To coś w masce ci to napisało? - Spojrzała przerażona na Abigale.
- Tak mi się wydaję.
- Niesamowite. - Dziewczyny spojrzały na chłopaka. - Napis musi być jakoś zaczarowany, że widzą go tylko czarodziejki.
- To ty go nie widzisz? - Spytała Celin na co Tony pokręcił głową. - I nie zdajesz sobie sprawy z powagi tej sytuacji?
- Nie do końca. - Powiedział zakłopotany. - Co jest tam napisane?
- Gra rozpoczęta. - Powiedziała szeptem Abi. - Co to oznacza? - Spojrzała na dwójkę przyjaciół.
- Nie mam pojęcia... - Odpowiedział zrezygnowany chłopak. - Gdzie twoja mama?
- Jeszcze w pracy.
- Bierz swoje rzeczy i jedziemy do mnie. - Dziewczyna spojrzała zdziwiona na Celin. - No co? Nie będziesz chyba tu sama skoro to coś może sobie wchodzić i wychodzić kiedy chce z twojego domu. -Abigale pokiwała głową, wzięła torbę spakowała książki do szkoły i ubrania na przebranie. Założyła trampki i zeszli razem na dół. Zamknęła dokładnie drzwi i wsiadła do samochodu Celin. W okno zapukał Tony więc je otworzyła.
- Dacie sobie radę?
- Tak mamo. - Wtrąciła się Celin po czym pomachała mu i odjechała. Tony wrócił do domu, posprzątał po nie udanej kolacji i poszedł spać. Dziewczyny weszły po cichu do pokoju. Abi wysłała sms mamie wyjaśniającego czemu nie ma jej w domu po czym rozejrzała się po pokoju. Był typowo w stylu Celin. Ściany były fioletowe. Wszędzie było widać sportowe akcenty np. antyrama z bluzką na której widniał autograf, plakaty sportowców i półka z dyplomami, pucharami i medalami. Do pokoju wróciła Celin z miskami pełnymi jedzenia.
- To twoje nagrody?
- Tak. - Celin uśmiechnęła się do niej. I poustawiała miski na stoliku przy łóżku. Położyła dwie wielkie poduszki na podłodze po czym usiadła na jednej z nich. Abi usiadła koło niej i razem zaczęły zajadać się chipsami, piankami, żelkami i czekoladkami.
- Czemu mam wrażenie, że Vanessa mnie nie lubi?
- Bo jesteś blisko Toniego.
- A wy nie?
- Też, ale nas Ness zna i wie, że jej nie zagrażamy, a ty jesteś nowa, ładna i czuję w tobie zagrożenie.
- Ale to bez sensu...
- Wytłumacz to Vanessie, a dam ci Nobla. Jak się czegoś uczepi to nie da jej się wytłumaczyć, że nie ma racji. - Celin uśmiechnęła się do niej. - Z kim idziesz na bal?
- Jaki bal?
- To o niczym nie wiesz? Jest bal postaci historycznych.
- Nikt mnie nie zaprosił...
- Jeszcze. - Abi spojrzała na nią zdziwiona. - Uwierz mi większość chłopaków chcę z tobą iść bo jesteś nowa, ale są tępi więc nie mają odwagi zagadać. Bal jest dopiero za 3 dni, na pewno w szkole posypią się oferty towarzyszy na bal. - Puściła jej oko. Abi uśmiechnęła się do niej.
- Sprawiasz wrażenie chamskiej i niedostępnej, ale w rzeczywistości jesteś zupełnie inna.
- Tylko przyjaciele wiedzą jaka jestem naprawdę, reszta nie musi. - Pół nocy minęło im na rozmowie i jedzeniu słodyczy. Następnego dnia rano do pokoju weszła wysoka blondynka z uśmiechem na twarzy.
- Dziewczyny pora do szkoły.
- Dobrze mamo. - Zamruczała Celin i przetarła zaspane oczy. Obydwie wstały, ubrały się, umalowały i uczesały cały czas przy tym śmiejąc się i gadając. Zeszły razem na dół i usiadły do stołu. Mama Celin w mundurze policjantki podała im jajecznicę po czym spojrzała na zegarek.
- Muszę już iść do pracy nie spóźnijcie się do szkoły. - Pocałowała Celin w głowę i wyszła.
- Twoja mama jest policjantką?
- Tak.
- A co z twoim tatą. - Celin przestała się uśmiechać.
- Był żołnierzem, zginął rok temu na wojnie. - Abi zrobiło się głupio, że o to zapytała.
- Współczuję. Sama wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego. - Celin uśmiechnęła się do niej.
- Za tydzień jest pogrzeb twojego taty?
- Tak, skąd to wiesz?
- Moja mama jest policjantką. - Spojrzała na zegar w kuchni, który pokazywał za 10 ósmą. - Już późno zbierajmy się do szkoły. - Poszły na górę wzięły torby po czym pojechały do szkoły. Na parkingu ktoś zajechał im drogę przez co Celin musiała gwałtownie zahamować. Wysiadła wściekła z samochodu.
- Uważaj jak jeździsz baranie!! - Zaczęła drzeć się na Johna.
- To twoja wina słoneczko. - Powiedział spokojnie i oparł się o swój samochód.
- Przeginasz! - Celin już szła z rękoma na niego, gdy nagle ktoś ją zatrzymał. Spojrzała na powód swojego zatrzymania. - Puść mnie Vilain!
- Najpierw się uspokój Patet. - Uśmiechnął się do niej słodko. Celin wyrwała się z jego rąk wsiadła do samochodu i zaparkowała. Gdy szła w stronę szkoły zatrzymał je Tony.
- Mam nadzieję, że nie macie planów po szkole. Spotykamy się zresztą czarownic w lesie, trzeba im powiedzieć o wczorajszym zdarzeniu. - Już miał odchodzić, gdy nagle dodał. - A, przekażecie tę informację Vanessie? - Abi pokiwała głową i spojrzała zdziwiona na Celin.
- Uwierz mała lepiej się nie wtrącać w ich kłótnie. - Zabrzmiał dzwonek, a dziewczyny skierowały się do sali od angielskiego.
- Panno Patet jak zwykle spóźnienie. - Spojrzała na dziewczyny, które właśnie weszły do klasy. - Po nowej uczennicy panno Omnis bym się tego nie spodziewała.
- Jest minuta po dzwonku...
- I o minute za późno. Siadać, ze względu na nową uczennicę odpuszczę wam. Temat dzisiejszej lekcji to...
- Nienawidzę jej uwzięła się na mnie. - Powiedziała szeptem Celin do Abi. Usiadły w dwóch ostatnich ławkach w środkowym rzędzie. Abigail siedziała znudzona i bazgrała coś w zeszycie, gdy nagle przed nią wylądowała mała kulka z papieru. Wzięła ją do ręki i rozwinęła. „Pójdziesz ze mną na bal postaci historycznych? - Mark”. Abi uśmiechnęła się i odpisała. Rozejrzała się po klasie i odrzuciła kartkę chłopakowi. Mark spojrzał na nią i uśmiechnął się. Reszta lekcji minęła im na słuchaniu nauczycielki i co jakiś czas zerkaniu na siebie i uśmiechaniu się. Gdy zadzwonił dzwonek chłopak szybko wyszedł z klasy.
- Mówiłam, że posypią się oferty. - Uśmiechnęła się do Celin i wyszły z klasy. Nagle ktoś ją złapał za rękę i odciągnął pod ścianę.
- Mark, przestraszyłeś mnie. - Uśmiechnęła się maskując przerażenie na twarzy.
- Przepraszam, nie chciałem. - Uśmiechnął się uwodzicielsko. - Musimy ustalić strój na bal.
- To może podczas przerwy na lunch spotkamy się w bibliotece?
- Ok. - Uśmiechnął się po czym odszedł do kumpli.
- Mark Frais, szczęściara. - Abi odwróciła się i zobaczyła Patricie. - Wybacz nie chciałam cię przestraszyć.
- Znasz go? - Spytała brunetka oglądając się za chłopakiem.
- Wiem, że kumpluje się z Charliem i połowa dziewczyn wydrapie ci oczy za to, że zaprosił cię na bal.
- Skąd wiesz, że to zrobił? - Spojrzała na nią podejrzanie.
- A nie?
- Wygrałaś. - Obydwie uśmiechnęły się. - Wybacz, że zapytam, ale chciałaś coś?
- Tak. Dyrektorka poprosiła żebyś do niej przyszła. - Abi pokiwała głową i skierowała się do gabinetu dyrektora. Zapukała do drzwi, a gdy usłyszała proszę weszła do środka.
- Ah, to ty Abigail. - Dziewczyna spojrzała na dyrektorkę i zauważyła pod ścianą mamę Celin.
- Coś się stało?
- Chodzi o noc zabójstwa twojego taty. - Wytłumaczyła policjantka. Dyrektorka wstała i wyszła zostawiając je same. - Przepraszam, że nachodzę cię w szkolę, ale prowadzę tą sprawę i jak najszybciej chce ustalić zabójcę. - Abigail pokiwała głową po czym usiadła na jednym z krzeseł. - W tę noc mówiłaś, że napadła cię postać w masce i czarnej pelerynie, tak?
- Tak.
- Nie poznałaś płci owej osoby?
- Nie.
- Nie zauważyłaś po posturze, głosie, włosach czym kol wiek?
- Miał długą pelerynę zakrywającą całe ciało i kaptur więc nie zauważyłam ani postury ani włosów, miał maskę, gdzie było widać tylko ledwo oczy ani nic nie powiedział.
- Nie wydaję ci się to dziwne, że dopiero się wprowadziłaś, a napada cię postać w pelerynie batmana i masce klauna?
- Nie miał peleryny batmana, miała kaptur, a maska była wenecka z czarną łzą na policzku, a nie wielkimi kolorowymi ustami i czerwoną kulką na nosie. Uważa pani, że kłamię?
- Oczywiście, że nie. Bierzesz może jakieś leki? Miewałaś wcześniej halucynację?
- Nie biorę żadnych leków, a to nie była halucynacja!
- Sąsiedzi nie zauważyli żadnej postaci w pelerynie i masce.
- Mówi pani o 70-paro letniej sąsiadce, która nigdy nie wychodzi z domu? Czy o Tonym, który był ze mną w domu?
- Tony Pertinax też tam był?
- Tak przyszedł mi pomóc, gdy krzyczałam. Policja go przesłuchiwała tego dnia.
- Dziękuję za informacje, a teraz możesz wrócić na lekcje. - Abigail uśmiechnęła się i wyszła z gabinetu kierując się na końcówkę biologii. Weszła do klasy i usiadła koło Celin.
- Twoja mama jest w szkole. - Szepnęła do niej.
- Co ona tu robi? - Spojrzała na nią zdziwiona.
- Przesłuchiwała mnie. Prowadzi sprawę zabójstwa mojego taty.
- Co mówiła?
- Twierdzi, że miałam halucynację.
- Musisz jej wybaczyć, po prostu w tym miasteczku najgorszą zbrodnią był dzieciak który zabrał rodzicom kluczyki do samochodu i spowodował wypadek.
- Musisz się dowiedzieć co wie o tej postaci i o mnie. - Celin pokiwała głową. Gdy zadzwonił dzwonek, szybko wzięła swoje rzeczy i skierowała się do biblioteki. Usiadła przy najdalej położonym stoliku i czekała na Marka. Gdy zobaczyła go w drzwiach uśmiechnęła się.
- Przepraszam za spóźnienie.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnęła się szczerze do niego.
- A więc jakieś pomysły co do stroju?
- Myślałam o Bonnie i Clyde
- Bonnie i Clyde?
- To taka para przestępców. - Mark pokręcił głową i się uśmiechnął.
- Wiem kto to, tylko dlaczego taki pomysł?
- Tak pierwsze co przyszło mi do głowy.
- Podoba mi się. - Abigail uśmiechnęła się. - To mamy to załatwione. Przyjadę po ciebie o siódmej.
- Dobrze. - Mark pożegnał się i wyszedł z biblioteki. Abi wstała i zaczęła przechadzać się pomiędzy półkami. - Fantasy. - Przeczytała szeptem i weszła w ten dział. Jedna z książek była źle wsadzona i wystawała z półki. Dziewczyna podeszła do niej i ją wyjęła.
- Ciemność północy. - Przeczytała tytuł książki i odwróciła, by przeczytać opis, ale był po języku którego nie rozumiała. Odłożyła tą dziwną książkę i odwróciła się. Podskoczyła, gdy zobaczyła przed sobą Patricie. - Musisz się tak skradać?
- Wybacz. Po prostu Tony chciał żebym sprawdziła czy nie jesteś sama.
- Jesteśmy w szkole, tutaj mnie raczej nikt nie zaatakuję.
- Co się wczoraj stało? - Zapytała ciekawa Trixi.
- Postać w masce była u mnie...
- Widziałaś ją?
- Nie, ale zostawiła mi wiadomość na lustrze gra rozpoczęta.
- O co chodzi? - Abi wzruszyła ramionami.
- Wiem tylko tyle, że żadna z nas nie powinna chodzić sama, to zbyt niebezpieczne. - Patrzyła chwilę przed siebie. - Każda idzie z kimś na bal?
- Ty idziesz z Markiem, Olivia z Sebastianem, Celin z Lukiem, Judy z Victorem.
- A ty i Vanessa?
- Ja idę z Charliem, a Ness. - Wzięła głęboki oddech. - Miała iść z Tonym, ale się pokłócili.
- Ona nie może przyjść sama. Muszą się jak najszybciej pogodzić.
- Ze względu na maskę czy na ciebie?
- Na mnie? - Spojrzała zdziwiona Abigail.
- Nie czujesz się winna ich kłótni?
- Nie wiem nawet o co się pokłócili. - Próbowała się bronić.
- O ciebie. Ness jest baaardzo zazdrosna. - Abi odetchnęła głęboko. Gdy zadzwonił dzwonek poszły razem na francuski.

*********************************8

Vanessa stała przed lustrem łazienki i wycierała łzy. Poprawiła lekko makijaż chusteczką, odetchnęła głęboko i wyszła z łazienki. Gdy otworzyła drzwi walnęła w kogoś po czym usłyszała jak ta osoba upada. Szybko zajrzała przerażona za drzwi.
- Przepraszam, nie chciałam. Nic ci nie jest? - Klęknęła koło chłopaka.
- Wszystko w porządku. - Spojrzał na Vanesse i uśmiechnął się. - Przez taką ładną dziewczynę jak ty mogę być nokautowany drzwiami codziennie. - Ness zaśmiała się i pomogła mu wstać.
- Vanessa Celeri. – Wyciągnęła rękę po czym chłopak uścisnął ją.
- Zack Gale.
- Jesteś nowy?
- Aż tak to widać? - Vanessa puściła jego rękę.
- Nie, po prostu nie widziałam cię wcześniej, a to małe miasteczko. Rozumiesz?
- Tak. Wczoraj z bratem przeprowadziliśmy się tutaj. A ty nie powinnaś być na lekcji zamiast siedzieć w toalecie?
- Właśnie wychodziłam do domu, ale mogę cię oprowadzić po szkole jak chcesz.
- Z przyjemnością. - Zack uśmiechnął się do niej i razem poszli w głąb korytarza.
- Gdzie wcześniej mieszkałeś?
- W Nowym Yorku. - Vanessa otworzyła szerzej oczy.
- Co się stało, że przeprowadziłeś się z tak wielkiego miasta do naszego miasteczka?
- Dłuższa historia. - Spojrzał na nią kątem oka. - Co się stało, że siedziałaś sama w łazience?
- Dłuższa historia. - Zack usiadł szybko na jednej z ławek, koło której właśnie przechodzili.
- Mamy czas. - Poklepał miejsce koło siebie. Ness odetchnęła i zajęła miejsce koło chłopaka. - A więc opowiadaj.
- Pokłóciłam się z chłopakiem. - Spojrzała na niego. - Teraz twoja kolej.
- Z bratem trafiliśmy do nowej rodzinny zastępczej.
- Co się stało z waszymi rodzicami? - Zack odetchnął głęboko. - Przepraszam, nie musisz odpowiadać. Czasem powiem coś bez zastanowienia.
- Nic się nie stało. Przyzwyczaiłem się już do takich pytań. Nie znaliśmy naszych rodziców, jedyne co wiem to to że podrzucili mnie jak miałem rok pod drzwi sierocińca. Jak miałem 5 lat trafił do nas Piter. Zaprzyjaźniliśmy się, a potem nas razem adoptowano. Od tamtego momentu jesteśmy jak bracia. Zawsze razem. - Ness uśmiechnęła się.
- A więc, gdzie jest teraz twój brat.
- Poszedł szukać klasy od francuskiego.
- A ty jaką masz teraz lekcje?
- Integracji. - Złapał delikatnie leżącą na ławce rękę Vanessy. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego uroczo.
- Masz jakieś plany za dwa dni?
- W związku z tym, że dopiero się tu wprowadziłem raczej jeszcze nic nie zaplanowałem na ten dzień. - Uśmiechnął się do niej.
- Racja. A pójdziesz ze mną na bal postaci historycznych?
- Z przyjemnością.

                                               ~*~*~*~*~*~*~*~*~

Abigale siedziała znudzona w klasie i rysowała po zeszycie. Gdy nagle drzwi klasy się otworzyły i ktoś przerwał lekcje. Do klasy weszła dyrektorka, a za nią nowy uczeń. 
- Przyprowadziłam nowego ucznia. - Zwróciła się do nauczycielki.
- Proszę zajmij miejsce. - Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie po czym dyrektorka opuściła sale, a nauczyciel zaczął dalej prowadzić lekcje. Chłopak szedł spokojnie po klasie. Gdy nagle Abi podniosła głowę i spojrzał na nią. Zatrzymał się chwilę z niedowierzaniem. Po chwili jednak pokręcił głową i usiadł za dziewczyną. Abigail nie do końca wiedziała co się właśnie stało. Gdy zadzwonił dzwonek nowy uczeń szybko wyszedł z klasy. Abigail pobiegła za nim.
- Hej zaczekaj. - Krzyknęła za nim na korytarzu, lecz chłopak się nie odwrócił i zniknął jej z oczu. Zrezygnowana stanęła i wyjęła telefon. Odczytała sms od Toniego. „Za 10 minut na polanie”. Przygryzła wargę i poszła w stronę parkingu szkolnego. Niedaleko swojego samochodu zobaczyła Pitera rozmawiającego z kolejnym nowym uczniem. Podeszła do niego bliżej.
-... wiem, że to nie możliwe, ale widziałem ją... - Piter zamilkł gdy zobaczył koło nich Abi.
- Przepraszam, że przerwałam. Po prostu mam wrażenie, że już kiedyś się spotkaliśmy.
- Nie to raczej nie możliwe, dopiero co się wprowadziłem. - Uśmiechnął się do niej zakłopotany.
- Abigail Omnis. - Wyciągnęła do niego rękę.
- Piter Unitas. - Uścisnął jej rękę.
- Zack Gale. - Wtrącił się stojący obok chłopak.
- Miło było was poznać. - Uśmiechnęła się do nich po czym wsiadła do samochodu i odjechała.
- Jestem pewien, że to ona. - Powiedział szeptem do Zacka.